Władysław Panas - Sztuka jako ikonostas, Filologia polska, Poetyka i teoria literatury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Władysław Panas „Znak” 1982, nr 337, s.1522-1542 Sztuka jako ikonostas 1. Presemiotyka rajska i semiotyka upadku Aby rozumieć Florenskiego, trzeba zacząć od Adama i Ew Dosłownie. Albowiem przedstawia on nieskończenie heroiczną i niesłychaną koncepcję sztuki. Powiedziałbym – ostateczną teorię sztuki. Chodzi o „sztukę teurgiczną”, jak mówił Włodzimierz Sołowjow, i „teocentryczny estetyzm” - wedle określenia autora Ikonostasu . Powiedzmy od razu: „najwyższy wyraz” sztuki – ikona – ma wziąć w nawias skutki grzechu pierworodnego. Ma być powrotem do stanu przed upadkiem. Powrotem do raju i rajskiej harmonii. Oto zaiste niesłychana funkcja tekstu ikony! Stąd też nie dziwi nas zbytnio, gdy trzeźwy Władysław Tatarkiewicz pisze o estetyce greckich Ojców Kościoła i ikonofilów bizantyjskich (a tam są źródła refleksji Florenskiego), iż była to najbardziej niesłychana teoria sztuki, jaką zna historia estetyki. Pierwotna sytuacja w raju ma cechy jedności. Raj to pełnia, całość bez przeciwieństw i napięć, bez podziału i zróżnicowania Obecny jest wprawdzie zalążek dualizmu, wszak Bóg rozpoczął od stworzenia nieba i ziemi – jak pisze w pierwszym zdaniu Ikonostasu Florenski - „owa swoistość wszystkiego, co zostało stworzone, zawsze uznawana była za podstawową” ( Ikonostas , 56). Lecz ten dualizm był w Ogrodzie harmonijnie połączony w nieopozycyjną jedność. Dwoistość jako opozycja, jako jedność przeciwieństw, zawarta jest jedynie potencjalnie. W eseju Znaki niebieskie Florenski daje, wtopiony w dyskurs o świetlistej metafizyce, zarys ontologicznej wykładni stanu przed pierwszym grzechem. Akt stwórczy, przejście stanu absolutnej Boskiej homeostazy do twórczości, wyjaśnia wprawdzie pojęcie Sofii, owego jakby czwartego elementu Trójcy, którego nie dostrzegł w chrześcijaństwie Carl Gustaw Jung. Sofia oznacza twórczy pierwiastek Boskiej energii, jest jej ukierunkowaniem, „materią niebiańską”, zabarwieniem bezbarwnej światłości, wreszcie idealną granicą między Bogiem a światem. Sofia jawi się jako „pierwsza cząstka bytu” i „przednia fala Boskiej energii”, ale i zarazem jako stan świata, sytuacja stworzenia. Stanowi podstawę ontologiczną rzeczywistości rajskiej. To ów duchowy aspekt bytu, można powiedzieć, rajski aspekt, przy którym nie ma jeszcze rozeznania dobra i zła. Nie ma jeszcze moralnego dążenia do Boga, nie ma też ucieczki od Boga, dlatego że nie istnieją jeszcze kierunki w stronę i od strony Boga, jest natomiast wyłącznie ruch wokół Boga, swobodne igraszki przed obliczem Bożym, na podobieństwo złocisto-zielonego węża 1 Poniższy tekst powstał w związku z książką P. Florenckiego Ikonostas i inne szkice (wybrał, przełożył i przypisami opatrzył Z. Podgórzec, wstęp J. Nowosielski. Warszawa 1981). Cytaty z tej pozycji lokalizuję w tekście podając w nawiasie: Ikonostas , numer strony. 2 Por. ciekawą interpretację sytuacji rajskiej w szkicu J. Vernona Ogród i map a (przeł. A. Mrozowska, „punkt” 1981, nr 14). u Hoffmanna czy Lewiatana, którego „Pan stworzył na to, aby z nim igrał”, bądź też na podobieństwo fal morskich mieniących się w słońcu ( Ikonostas , 167). Sytuacja w Ogrodzie przedłuża jakby Boską homeostazę. Byt rajski to całość składająca się z człowieka i przyrody. Człowiek i natura – powiada Florenski - „Są to niesprowadzalne do siebie, a zarazem nierozłączne dziedziny bytu. Jest to stan pierwotnej harmonii tego, co wewnętrzne, z tym, co zewnętrzne” ( Ikonostas , 138). Trzeba nam tu przywołać doktrynalną wykładnię. Jan Paweł II poświęcił cały cykl konferencji zagadnieniom „początku”, w których dał pełną interpretację sytuacji w Ogrodzie. Podstawą stanu przed grzechem pierworodnym jest „komunia osób”. „Komunia” znosi dualizm i utwierdza jedność. „Komunia” stanowi także podstawę komunikacji rajskiej. Oto kanoniczne jej rozumienie: Pojęcie „komunikacji” w naszych konwencjach językowych zostało jakby oderwane od najgłębszego i pierwotnego łożyska znaczeniowego. Wiąże się je nade wszystko ze sferą środków – i to przede wszystkim środków-wytworów, które służą porozumieniu, wymianie, zbliżeniu. Natomiast wolno się domyślać, że w swym najgłębszym i pierwotnym znaczeniu „komunikacja” wiązała się (i wiąże) bezpośrednio z łożyskiem podmiotów, które „komunikują” na podstawie istniejącej między nimi „komunii” [... Tyle papież. Co oznacza „komunia” jako zasada biblijnego początku, jakie są konsekwencje rajskiej jedności? Przede wszystkim może to, iż rzeczywistość rajska okazuję się światem semiotyki wziętej w nawias, semiotyki zawieszonej. Komunikacja oparta na „komunii osób” ma charakter bezpośredni i bezznakowy. Dualizm znaków i rzeczy istnieje jedynie w formie możliwości. Gnostycy powiadali, że w raju język był wspólny: mówił nim Bóg, pierwsi rodzice i nawet wąż. Wolno przypuszczać, że język ten charakteryzował się jednością znaczącego i znaczonego, planu wyrażania i planu treści. Słowo Boże nie jest znakiem. A przynajmniej nie jest nim w takim sensie, jaki uformowała współczesna semiotyka. Wszak Słowo nie oznacza, nie zapośrednicza i nie zastępuje niczego. Jest rzeczywistością. Jak się mówi „światło” - to staje się jasność, gdy się mówi „woda” - powstaje ocean. Mówi Adam, a Bóg patrzy, jak on się posługuje mową: „Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne, Jahwe Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę” (Rdz 2,19). Jesteśmy świadkami nauki presemiotyki rajskiej, która odbywa się pod kierunkiem samego Stwórcy. Adam nadaje nazwy, a każda nazwa zawiera pojęcie istoty żywej, istniejącej. W ten sposób kontynuuje i przedłuża Słowo stwórcze. Bóg tchnął życie swoim Słowem i Adam jakby je potwierdza swoim. Mowa rajska, ów idealny język, staje się komunikacją totalną, która realizuje się przez całość osoby, bez podziału na odrębne kody, bez podziału na język, gesty itp. W sytuacji, gdy wszystko komunikuje, gdy wszystko jest znakiem i gdy nie można wyodrębnić obszaru nieznaczącego, gdy nie można wskazać 3 Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do „początku” . Lublin 1981, s. 49. Do tekstu papieża wydawcy polscy dołączyli kilka artykułów-komentarzy. Mój szkic najbardziej koresponduje z komentarzem E. Wolickiej Biblijny archetyp człowieka , chociaż mam zasadniczo inny pogląd na kwestię „semiotyki rajskiej”. nie-znaku, znakowość przestaje mieć jakikolwiek sens, po prostu przestaje istnieć. Wszak znak można wydzielić jako coś sensownego tylko na tle nie-znaku. Myśl o jakimś odrębnym języku rajskim ma głębokie korzenie. Konsekwencje utraty jedni były odnoszone także na płaszczyznę semiotyczną. Grzech pierworodny był cezurą, która nie mogła nie pozostawić wpływu na sposób komunikacji. Pojawiły się więc rozmaite „stadialne” typologie języków i znaków uwzględniające ten fakt graniczny. W ogóle jest to cecha charakterystyczna dla myślenia uwzględniającego jakiś idealny stan, pierwotną jednię. I tak na przykład pitagorejczycy wyróżniali trzy rodzaje słów: proste, hieroglificzne i symboliczne. Słowa, które wyrażają, ukrywają i znaczą; słowa przyczynowe, nieuwarunkowane i poetyckie. W czasach nowożytnych Giambattista Vico wydziela kilka etapów języka, w tym język boski i kapłański. Sam Florenski pisząc o symbolice kolorów, która w jego myśleniu zajmowała szczególnie dużo miejsca, kontynuuje ten wątek powołując się na pisma Frédérica Portala . Portal rozwija tezy Klemensa Aleksandryjskiego o trzech postaciach pisma u Egipcjan i Warrona o trzech teologiach. Powiada, że w historii religii są trzy stadia oznamionowane trzema różnymi językami. Świat duchowy rozpada się w ludzkim umyśle na swoje atrybuty, a te degenerują się dalej, otrzymując znaczenie jako zjawisko tego świata. Stąd następstwo trzech języków: boskiego, kapłańskiego i świeckiego. Każdy symbol jest więc trójstronny; również kolory mają sens troisty. Na przykład kolor niebieski w języku boskim oznacza wieczną Bożą prawdę, w języku kapłańskim – ludzką nieśmiertelność, a w języku świeckim – wierność Florenski, który był przywiązany do idei troiczności, przedstawił w eseju Strojenije słowa własną koncepcję troistej struktury słowa. Upadek jest między innymi upadkiem w semiotykę. Początki semiotyki są więc zapisane w Księdze Rodzaju. To wąż wprowadza Ewę w semiotykę, daje pierwszą historyczną lekcję nauki o znakach. Ujawnia zasadę wszelkiej semiotyczności: opozycję binarną. Jung z aprobatą przytacza pogląd szesnastowiecznego alchemika Dorneusa, który pisał, że Bóg drugiego dnia stworzenia oddzielając wody górne od dolnych stworzył binariusa, symbol szatana. Tego dnia wieczorem Twórca nie wyrzekł sakramentalnej formuły, którą opatrywał wszystkie swoje kreacje: „to było dobre”. Uniezależnienie się dwójki jest przyczyną „zamętu, rozłamu i sporów”. Dwójka ma charakter żeński i dlatego diabeł wpierw kusi kobietę. Wiedział bowiem (diabeł), który pełen jest chytrości, że Adam otrzymał cechę jedni; dlatego też nie przystąpił najpierw do niego, gdyż nie wierzył, iżby mógł czegoś z nim dokonać: podobnie jednak wiedział, że Ewa została oddzielona od swego małżonka, jak naturalna dwójnia od jedności jego trójc 4 Zob. fundamentalny traktat-sumę P. Florenckiego Stołp i utwierżdienije istny. Opyt prawosławnoj fieodiceji (Moskwa 1914, s. 552-556). Niezwykła książka! To, co się od razu rzuca w oczy – rozmiar 809 stron druku, w tym 200 stron przypisów (1056!), prawie 200 stron wyjaśnień, aneksów, dowodów i wyliczeń. Jest to prawdziwa suma ówczesnej wiedzy w zakresie teologii, filozofii, lingwistyki, logiki matematycznej itp. Wiele przemawia za tym, aby rzecz tę uznać za centrum całej twórczości Florenckiego. Tu w zalążku znajdują się wszystkie tematy i tereny jego przyszłej aktywności. Nie można prawie niczego objaśnić z jego twórczości pomijając ten „filar i podporę prawdy”. 5 C. G. Jung, Psychologia a religia , przeł. J. Prokopiuk. Warszawa 1970, s. 202, przyp. 48. Pogląd Junga (i Dorneusa) podzielał m.in. fizyk W. Pauli, uznając, że dzielenie należało do mrocznej strony świata – materii i diabła. Powiadał, Trzeba do tej gnozy wprowadzić pewne uściślenia. Dorneus-Jung nie uwzględnia potencjalnego charakteru Boskiej dwudzielności. Binarius „quadriocornutus binaris”, jawi się jedynie jako możliwość. Jego aktualizacja następuje w grzechu pierworodnym. Harmonia staje się wówczas dysharmonią, „komunią osób” – wymianą znaków. Potencjalny dualizm staje się aktualnym podziałem, różnicą między dobrem a złem, wężem -Binariusem. Jedność może już być tylko jednością przeciwieństw. Idźmy za pierwszym wykładem semiotyki: „Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (Rdz 3, 6). Co tu nastąpiło? Co oznaczają te zróżnicowane spostrzeżenia? Otóż tu jest początek semiotyki upadku. Owoc stał się znakiem. Mówiąc językiem Jacobsona, kobieta dostrzegła jego liczne funkcje: rzeczową, poznawczą i estetyczną. Coś może być użyteczne jako rzecz, może być środkiem poznania i może być zarazem piękne. „Jest ono rozkoszą dla oczu” – to nie tylko początek semiotyki, ale i początek estetyki. Pokusa utrwalenia owej „rozkoszy” – krok do sztuki. Ojciec Florencki tak pisze: Natomiast grzech pierworodny naruszył ową harmonię stworzenia, przeciwstawił człowieka przyrodzie, co w sztuce nowożytnej bardzo wyraźnie uwidacznia podział malarstwa na pejzażowe i portretowe ( Ikonostas , 138) Pojawiła się funkcja różnicowania uznana dzisiaj powszechnie za podstawę semiotyczności. Daleko już jesteśmy od bezznakowej presemiotyki rajskiej, w której wszystko jest tożsame z sobą, jednofunkcyjne i jedno-jednoznaczne. Wprawdzie jeszcze Bóg przechadza się po Ogrodzie „w porze kiedy był powiew wiatru”, ale wprowadzenie w semiotykę odbywa się już lawinowo i nieodwracalnie. „A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; (Rdz 3, 7). To kolejny krok. Zjawiła się opozycja: nagi – ubrany. Bez opozycji, jak mówił Łotman, nie można dostrzec nagości. Zjawia się wstyd – też skutek semiotyki efekt różnicowania. Zanik „komunii” dokonał się. Rozwiązany krawat na balu – to większy stopień nagości niż brak odzieży w łaźni. Posąg Apollina w muzeum nie wygląda nago, ale spróbujcie zawiązać mu na szyi krawat czy apaszkę, a porazi nas swoją nieprzyzwoitości Na pytanie Boga „któż ci powiedział, że jesteś nagi”? (Rdz 3, 11) trzeba odpowiedzieć – binarius . Grzech według Florenskiego jest odejściem od jedności i wzięciem części za całość. Mechanizm grzechu jawi się jako analogiczny do mechanizmu znaku. I grzech, i znak opierają się na zasadzie reprezentowania i zastępowania. Autor Ikonostasu mówi, iż grzech to maska i pozór rzeczywistości. To samo da się powiedzieć o znaku. że „dwudzielność jest bardzo dawnym atrybutem diabła (słowo Zweifel – wątpliwość, pierwotnie oznaczać miało Zweiteilung – dwudzielność)”. Opinię Paulego przytacza W. Heisenberg (P onad granicami, przełożył K. Wolicki, słowo wstępne A.K. Wróblewski. Warszawa 1979, s. 57). 6 J. M. Łotman, Lekcyi po strukturalnoj poetikie. Tartu 1964, s. 52. Tłumaczenie moje – W. P. Jeszcze przytoczę „osobną” interpretację upadku, którą formułuje Miron Białoszewski: Bóg po rozróżnieniu światła od ciemności stwierdził, że światłość jest dobra, a po stworzeniu drzewa z wiadomościami stwierdził, że ono ma i dobre, i złe. To znowu jako rozróżnienie. A rozróżnienie dało pole do popisu woli. I wąż poznał się na tym rozróżnieniu. Bóg lubił dobre, to on to drugie. Bo chciał być inny od Boga. W rozróżnieniu zaczyna się grzech. I chęć bycia rozróżnionym już jest pychą W rozróżnieniu zaczyna się również semiotyka, z jaką mamy do czynienia w dziejach człowieka. Dramat komunikacji opartej na znakach pojawia się od tego momentu. Zamiast komunikacji osobowej zjawiają się znaki jako namiastki. Człowiek stara się pochwycić w sidła znaków stale oddalającą się rzeczywistość. W tym kontekście wieża Babel to dopiero druga komplikacja semiotyczna. Św. Paweł mówi: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12). I ta fraza zawiera w sobie podwójną perspektywę: aktualną semiotykę i przyszłą postsemiotykę, która opiera się na pamięci presemiotycznego początku. Per speculum in aenigmate jako cecha sytuacji semiotycznej powstałej po upadku pierwszych rodziców. To wszystko, co ma miejsce po tym fakcie, jest nieustannym wysiłkiem, aby zlikwidować jego skutki, zasypać rozstęp między tym światem a tamtym. To zarazem ciągła próba ponownego zawieszenia semiotyki upadku. Jeszcze jedno trzeba rozważyć. „Na obraz i podobieństwo” – czyż to nie zasada semiotyczna? I tak, i nie. Prawosławny teolog pisze: W teologii prawosławnej obraz Boży określa się najczęściej jako to, co zostało człowiekowi dane w fakcie stworzenia (tchnienie Boże w człowieku). Podobieństwo zaś jako to, co człowiek miał osiągnąć, jako realizację przez człowieka obrazu Bożego w sobie Tę fundamentalną zasadę można objaśnić posługując się językiem nieco bardziej filozoficznym. W Ikonostasie (przedziwny esej, który w pewnym momencie przeradza się w dialog!) wprowadza Florenski trzy terminy: „wyobrażenie” (lik), „wygląd” (lico), „przykrywka” (liczina). Niestety, terminy te są całkowicie nieprzekładalne. Polski przekład nie może oddać wszystkich odcieni tych pojęć, a przede wszystkim ich wspólnego źródłosłowu. W terminach filozoficznych Zachodu odpowiadają tym pojęciom – mniej więcej, z grubym uproszczeniem – istota, zjawisko i iluzja. Wyobrażenia to idea platońska, „wieczny sens” i „ostateczny praobraz”, byt pojęty najbardziej ontologicznie i esencjalnie. To obraz Boga, coś rzeczywistego, „ontologiczny dar Boga”, który stanowi duchową podstawę człowieka. Ów obraz Boży może być wcielony w życiu, w osobowości. I wtedy mówi się o podobieństwie Boga. Oznacza to zdolność do doskonałości duchowej i do wcielenia obrazu Boga w życiu. W ten sposób wyobrażenie objawia się w wyglądzie. Wygląd staje się przesycony wyobrażeniem, fenomen utożsamia się z esencją. Wyobrażenie-istota objawia się w wyglądzie-zjawisku. „Wyobrażenie to urzeczywistnione w wyglądzie podobieństwa Boga” 7 Rozkurz . Warszawa 1980, s.37. 8 Anchimiuk, A niołów sądzić będziemy . Warszawa 1981, s. 34, przyp. 49. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |