Włodzimierz Galewicz - O ...

Włodzimierz Galewicz - O argumentach za medycznym kłamstwem, Teksty - filozofia&etyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Diametros
nr 4 (czerwiec 2005): 152 – 158
O argumentach za medycznym kłamstwem
Włodzimierz Galewicz
Wprowadzenie
Z wielu ciekawych i wa
nych problemów, do których nawi
zali ju
szanowni
uczestnicy tej debaty – dla prostoty pomijam ich naukowe stopnie i tytuły, prosz
c
te
o wzajemno
w tym wzgl
dzie – [...] chciałbym poruszy
kilka [...].
Osi
moich uwag b
dzie przydatna systematyzacja, któr
podaje w swojej
wypowiedzi Alicja Przyłuska-Fiszer. Otó
odnosz
c si
do tradycyjnego pogl
du,
zgodnie z którym lekarz nie powinien mówi
prawdy pacjentowi – a nawet
powinien mu mówi
nieprawd
– je
eli raczej nieprawda ani
eli prawda słu
y
jego medycznie rozumianemu dobru, autorka pisze:
Uzasadnienie tego stanowiska odwoływało si
do czterech argumentów. Po
pierwsze, ujawnianie informacji o niepomy
lnym rokowaniu wchodzi w konflikt z
obowi
zkiem dobroczynno
ci i zasad
niekrzywdzenia. Po drugie, ograniczenia
wiedzy medycznej pozwalaj
zakłada
,
e przewidywania lekarza dotycz
ce
rozwoju choroby i okresu prze
ycia pacjenta nie s
całkowicie pewne. Po trzecie,
pacjenci nie s
w stanie zrozumie
tre
ci przekazywanych im informacji. Po
czwarte, pacjenci na ogół nie chc
zna
prawdy, nawet je
li wyra
nie si
jej
domagaj
.
W przytoczonej wypowiedzi u
yty jest wprawdzie czas przeszły („odwoływało
si
”), ale byłoby bł
dem s
dzi
,
e przypomniane tutaj argumenty s
ju
martwe.
Wystarczy
przypatrzy
si
cho
by
naszej
dotychczasowej
dyskusji,
a
eby
zauwa
y
,
e nie tylko
yj
, lecz na pierwszy rzut oka maj
si
całkiem dobrze.
Warto jednak zbada
je nieco dokładniej i zastanowi
si
,
czy a
tak dobrze
.
Omówi
wi
c kolejno cztery sprawy: (1) pytanie, czy preferowany wzgl
d
na dobro pacjenta nie kłóci z szacunkiem dla jego autonomicznych decyzji
(
Autonomia a dobro
); (2) pytanie, jak
rol
w sporze o medyczne kłamstwo
151
Włodzimierz Galewicz O argumentach za medycznym kłamstwem
odgrywa argument z niepewno
ci (
Kłamstwo i prawdopodobie
stwo
); (3) pytanie, czy
niemówienie prawdy pacjentowi mo
e by
usprawiedliwiane jego niezdolno
ci
do zrozumienia tej prawdy (
Czy chory zrozumie?
); a wreszcie (4) znaczenie
argumentu, zgodnie z którym człowiek ci
ko chory nie chce zna
pełnej prawdy
o swojej chorobie (
Czy chory chce wiedzie
?
).
Autonomia a dobro
Na lekarzu zastanawiaj
cym si
nad tym, czy zdradzi
choremu prawd
o jego
chorobie, spoczywaj
dwie powinno
ci. Z jednej strony ma on obowi
zek
szanowa
autonomiczne decyzje pacjenta, a wi
c nie wzbrania
mu informacji,
które pacjent chce uzyska
(ani te
nie narzuca
mu tych, których pacjent sobie nie
yczy). Z drugiej jednak strony lekarz jest zobowi
zany troszczy
si
o dobro
pacjenta – w miar
mo
liwo
ci
pieszy
mu z pomoc
, a w ka
dym razie nie
wyrz
dza
szkody. Te dwie lekarskie powinno
ci w wielu, a mo
e nawet w
wi
kszo
ci wypadków nie kłóc
si
z sob
, w niektórych jednak razach popadaj
w konflikt i popychaj
lekarza do ró
nych decyzji. Tak mianowicie dzieje si
,
ilekro
pacjent
yczy sobie pozna
prawd
, która według wszelkiego medycznego
prawdopodobie
stwa nie wyjdzie mu wcale na dobre – która mu zaszkodzi.
W takich razach lekarz musi dokona
wyboru, któremu z tych ci
cych na
nim obowi
zków przyzna
w danej sytuacji pierwsze
stwo: czy wi
c kierowa
si
wzgl
dem na jak najlepiej rozumiany interes pacjenta, czy raczej szacunkiem dla
autonomicznych postaw jego woli. W tej kwestii mo
na by podtrzymywa
dwa
kra
cowo przeciwne pogl
dy. Zgodnie ze
skrajnym paternalizmem
lekarz byłby
moralnie zmuszony za ka
dym razem wybiera
to post
powanie, które uwa
a za
najbardziej zgodne z interesem pacjentów, nawet gdyby nie było ono zgodne z ich
wol
(jako
e pacjent nie zawsze wie, co b
dzie dla niego najlepsze); tak na
przykład musiałby on ukrywa
przed pacjentem prawd
, która mogłaby si
okaza
ponad jego siły, nawet gdyby pacjent lekkomy
lnie dopraszał si
o ni
.
Zgodnie ze stanowiskiem diametralnie przeciwnym – mo
na by je nazywa
czystym autonomizmem
– rozstrzygaj
ca byłaby natomiast zawsze wolicjonalna
postawa pacjenta; lekarz mógłby si
wprawdzie stara
wpłyn
na jego decyzj
,
152
Włodzimierz Galewicz O argumentach za medycznym kłamstwem
mógłby j
próbowa
zmieni
, jednak
e nie miałby jej prawa nigdy zignorowa
.
Skrajny paternalizm jest dzisiaj pogl
dem do
niepopularnym (w ocenie
Kazimierza Szewczyka wr
cz „anachronicznym”). Jednak
e równie
czysty
autonomizm nie cieszy si
bynajmniej powszechnym i pełnym uznaniem, co
po
wiadcza chocia
by Janina Suchorzewska pisz
c: „Wypowiadam si
za
autonomi
pacjenta, ale nie za wszelk
cen
i nie wtedy, gdy z punktu widzenia
medycyny, przeczy ona rzeczywistym interesom pacjenta”.
Cho
jednak te dwa diametralnie przeciwne pogl
dy – zwłaszcza na
elektronicznych łamach naszego czasopisma DIAMETROS – nale
y sobie ostro
u
wiadomi
, nie znaczy to,
e którykolwiek mo
na bez zastrze
e
uzna
. Jest
raczej jasne,
e pomi
dzy tymi skrajno
ciami konieczny jest jaki
kompromis, i
mo
na si
jedynie zastanawia
, jaki. Pewne po
rednie czy te
pojednawcze
rozwi
zanie zawiera cytowany ju
przez innych dyskutantów artykuł 17.
Kodeksu
etyki lekarskiej
:
Wiadomo
o rozpoznaniu i złym rokowaniu mo
e nie zosta
choremu
przekazana tylko w przypadku, je
li lekarz jest gł
boko przekonany, i
jej
ujawnienie spowoduje bardzo powa
ne cierpienie chorego lub inne niekorzystne
dla zdrowia nast
pstwa; jednak na wyra
ne
danie pacjenta lekarz powinien
udzieli
pełnej informacji.
Przytoczony fragment zasługuje na pewien komentarz. Gdy w jego drugiej cz
ci
dopowiada si
,
e „na wyra
ne
danie pacjenta lekarz powinien udzieli
pełnej
informacji”, nale
y to niew
tpliwie rozumie
w ten sposób,
e nie powinien on
ukrywa
tej pełnej informacji
nawet w wypadku
, o którym mowa jest w cz
ci
pierwszej: gdy lekarz „jest gł
boko przekonany, i
jej ujawnienie spowoduje
bardzo
powa
ne
cierpienie
chorego
lub
inne
niekorzystne
dla
zdrowia
nast
pstwa”. Dlaczego wi
c ma on prawo – w trosce o dobro pacjenta – nie
ujawnia
pełnej prawdy o jego chorobie, je
eli pacjent tego wyra
nie nie
da?
Otó
prawdopodobnie wył
cznie dlatego,
e w takim wypadku wola pełnej
prawdy jako autonomiczna postawa pacjenta mo
e – a tak
e powinna – by
jedynie domniemana, ale nie mo
e mu by
przypisana z pewno
ci
. Innymi
153
Włodzimierz Galewicz O argumentach za medycznym kłamstwem
słowy, do tego, a
eby zataja
przed chorym nawet najzjadliwsz
, najbardziej
zgubn
prawd
o jego chorobie, lekarz byłby uprawniony jedynie o tyle, o ile nie
byłby zupełnie pewien, czy pacjent rzeczywi
cie chce pozna
t
prawd
. W
rezultacie cytowany artykuł 17.
Kodeksu etyki lekarskiej
, w przeciwie
stwie do
tradycyjnej maksymy
primum non nocere
, traktuje zasad
nieszkodzenia jako
wyra
nie podrz
dn
w stosunku do zasady autonomii, wobec czego opaczna – jak
słusznie zauwa
a Kazimierz Szewczyk – wydaje si
ta jego interpretacja, zgodnie
z któr
pierwsza z tych zasad miałaby w pewien sposób górowa
nad drug
.
Kłamstwo i prawdopodobie
stwo
Bogdan de Barbaro pisze: „Wbrew przyj
temu przez prof. Galewicza zało
eniu,
praktyka nie potwierdza istnienia w medycynie logicznej dychotomii »prawda v.
kłamstwo«. Mo
na raczej mówi
– zwłaszcza w zakresie tzw. prognozy – o
poziomach prawdopodobie
stwa”. Nie mam wprawdzie jasno
ci, o jakim to
moim „zało
eniu” tu mowa, ale je
li chodzi o to,
e kłamstwo mo
e si
ł
czy
si
równie
z prawdopodobie
stwem – a wi
c
e lekarz mo
e kłama
tak
e wtedy,
gdy nie ma pewno
ci, czy jego diagnoza lub te
prognoza jest trafna – to owszem,
jak najbardziej gotów jestem to podtrzyma
. Przypu
my,
e internista na
podstawie zdj
cia rentgenowskiego i wieloletniego zawodowego do
wiadczenia
ustala,
e jego pacjent, kaszl
cy i skar
cy si
na ogóln
słabo
,
prawdopodobnie
ma raka z przerzutami na płuca. W takim wypadku lekarz skłamałby oczywi
cie
mówi
c choremu: „To nic powa
nego” albo „To tylko bronchit”. Jednak
e
skłamałby równie
, gdyby powiedział: „Jest pewne niewielkie ryzyko,
e ma Pan
raka z przerzutami na płuca” lub te
„Nie mo
na ponad wszelk
w
tpliwo
wykluczy
,
e jest Pan chory na raka”. Oprócz kłamstwa zwi
zanego z tym,
co
si
twierdzi,
a
zatem
„kłamstwa
materialnego”,
istnieje
równie
kłamstwo
wynikaj
ce z tego,
jak
si
to stwierdza, „kłamstwo modalne”. Mo
na co prawda
broni
pogl
du,
e kłamstwo modalne jest bardziej niewinne lub cz
ciej
usprawiedliwione ni
kłamstwo materialne, trudno jednak nie przyzna
,
e i ono
jest pewnego rodzaju kłamstwem.
154
Włodzimierz Galewicz O argumentach za medycznym kłamstwem
Kazimierz Szewczyk przytacza wypowied
gliwickiego onkologa profesora
Bogusława Maciejewskiego, który najwyra
niej opowiada si
za tym, by nie
odbiera
nadziei chorym nawet wtedy, gdy szansa na ich wyleczenie jest bardzo
niewielka i wynosi na przykład pi
procent:
Pi
procent szans znaczy przecie
,
e pi
ciu pacjentów na stu zostałoby w tym
przypadku wyleczonych. [...] Nawet jeden procent szans oznacza konkretne
ycie.
Dlatego ostro
nie z liczbami. Wol
powiedzie
po ludzku: jest nadzieja.
Powiedzie
„jest nadzieja” to jednak o wiele wi
cej, ani
eli stwierdzi
„zachodzi
pewne niewielkie prawdopodobie
stwo” lub te
„jest pewien cie
szansy”. Tak
zatem powiedzenie czego
takiego choremu, którego szansa na wyleczenie jest
jedynie cieniem, to równie
pewnego rodzaju kłamstwo – kłamstwo modalne.
Mo
na si
wprawdzie zastanawia
, czy to „ludzkie” zdanie jest kłamstwem
po
ytecznym czy szkodliwym, usprawiedliwionym czy nieusprawiedliwionym,
dobrym czy te
złym. Ale kłamstwem
jest
– nie sposób zaprzeczy
.
Czy chory zrozumie?
Bogdan de Barbaro słusznie zwraca uwag
na pewn
zło
ono
i problema-
tyczno
poj
cia kłamstwa, ilustruj
c j
takim przykładem:
Lekarz mówi do swojego pacjenta: „To jest nowotwór operacyjny” (i to jest –
przyjmijmy – prawda z obiektywnego punktu widzenia). Lecz osoba, której to
dotyczy, zanurzona jest w
miertelnym (!) strachu i niepokoju, usłyszy: „Czeka ci
rychła
mier
”. Czy w takim razie nadawca powiedział prawd
? I tak i nie:
powiedział prawd
, bo powiedział to, co uwa
ał za obiektywnie prawdziwe, ale
„powiedział nieprawd
”, bo w akcie komunikacji doszło do „przetr
cenia”
informacji przez emocje odbiorcy.
Zapytajmy najpierw zupełnie ogólnie: w jakiej sytuacji powiedzenie osobie Y
przez osob
X,
e jest tak a tak (np.
e guz, który Y ma w swoich jelitach, to
nowotwór operacyjny), nazwie si
kłamstwem? Otó
w naj
ci
lejszym czy te
najpełniejszym sensie nazw
t
stosujemy w wypadku, gdy spełnione s
nast
puj
ce warunki: (1) w rzeczywisto
ci nie jest tak, jak mówi X; (2) X wie lub
155
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diabelki.xlx.pl
  • Podobne
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Spojrzeliśmy na siebie szukając słów, które nie istniały.