W otchłani, H.P. Lovecraft - Mitologia Cthulhu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów PrzeraŜającainiepojętabyłazmiana,jakanastąpiławmymnajlepszymprzyjacielu,CrawfordzieTillinghascie.Nie widziałemgoodowegodnia,przeddwuipółmiesiącami,wtedygdypowiedziałmikujakiemucelowiprowadzą jegofizyczneimetafizycznebadania.Kiedywodpowiedzinamojepełnelękuiniepewnościprotestyzareagował wybuchemwściekłościigwałtowniewyrzuciłmniezadrzwi,musiałodprawiwszysłuŜbęspędzićwiększośćtego czasuzamkniętywswoimlaboratoriumnapoddaszu,majączajedynegotowarzyszaowąpiekielną,przeklętą machinę,iraczejmałojadał;zdziwiłemsiłwszakŜe,Ŝekrótki,bądźcobądź,okresdziesięciutygodnimógłdo tegostopniapostarzećizdeformowaćczłowieka.Niejestrzecząmiłąujrzeć,jaksmukłyongiczłekstajesięchudy niczymszczapa,ajegoogorzałaskóraŜółtalubpopielatoszara.oczypałającenieziemskimblaskiemzapadająsię głębiej,tworząsiępodnimiciemnesińce,czołopokrywasiębruzdamiiŜyłkami,aręcedygocząidrŜąjakw malignie.Dodawszydotegojeszczeogólnąniedbałośćwygląduniechlujnystrój,rozwichrzoneciemnewłosy, przyprószoneprzycebulkachsiwizną,najeŜonąszczecinąśnieŜnobiałegozarostupokrywającegogładkoniegdyś ogolonepoliczkipołączonyefektjestraczejwstrząsający. TakjednakwyglądałCrawfordTillinghastowejnocy,kiedyjegonawpółzrozumiaławiadomośćprzywiodłamnie, potygodniachwygnania,dodrzwijegodomu;wyglądałjakduch,gdydygoczącnacałymcielewprowadziłmnie dośrodkaitrzymającwjednymrękuświecęrazporaz,ukradkiem,oglądałsięprzezramię,jakbyobawiałsię niewidzialnych istot nawiedzających ów prastary, samotnie stojący dom, połoŜony w pewnym oddaleniu od BenevolentStreet. Błędembyło,ŜeCrawfordTillinghastzająłsięstudiowaniemnaukścisłychifilozofii.Powinnybyćonezgłębiane przezkogośochłodnymiobojętnymumyśle,gdyŜdlaczłowiekaczynu,pełnegogłębokichodczuć,prowadzić mogą do dwóch równie tragicznych alternatyw rozpaczy, w przypadku gdy jego badania zakończą sił niepowodzeniem i niepojętej, niewyobraŜalnej grozy, w razie odniesienia sukcesu. Tillinghast stał się niegdyś ofiarą poraŜki, samotności i melancholii, teraz jednak co spowodowało, iŜ w moim wnętrzu pojawiły się przyprawiająceomdłościniepokojestwierdziłem,iŜmiałemprzedsobąofiaręsukcesu.Prawdąjest,iŜprzed dziesięciomatygodniami,kiedyopowiedziałmiotymcozamierzałosiągnąć,ostrzegłemgoprzedskutkamitego odkrycia. Był cały rozpalony i podekscytowany, mówiąc wysokim i nienaturalnym, acz zawsze pedantycznym głosem. CóŜ wiemy mówił o świecie i wszechświecie, które nas otaczają? Nasze moŜliwości odbioru wraŜeń są absurdalnie ograniczone, a moŜliwości postrzegania otaczających nas obiektów, nieskończenie zawęŜone. Postrzegamytojedynie,coskutkiemnaszejbudowy,takiejanieinnej,jesteśmywstaniezauwaŜaćiniezdajemy sobiesprawyzichabsolutnejnatury.Przypomocypięciustałychzmysłówudajemy,iŜrozumiemybezgraniczną złoŜonośćotchłanikosmosu,aczkolwiekistotydysponująceszerszym,silniejszymlubinnymrodzajemzmysłów, mogąnietylkopostrzegaćrzeczyinaczejniŜmy,alerównieŜwidziećibadaćcałeświatymaterii,energiiiŜycia, znajdujące się tuŜ obok nas, na wyciągnięcie ręki, a jednak niedostępne i niezbadane przy pomocy naszych zmysłów.Zawszewierzyłemwistnienie,oboknas,takichświatów.ATERAZWIERZĘ,śEZNALAZŁEMSPOSÓBNA PRZEŁAMANIECHRONIĄCYCHJEBARIER.NieŜartuję!Wprzeciągudwudziestuczterechgodzintamachinaprzy stole wytworzy fale działające na nierozpoznane organy zmysłowe, które tkwią w nas, naturalnie w formie szczątkowej,gdyŜuległygwałtownejatrofii.Faleteodkryjąprzednamiobrazy,jakichnigdyniewidziałoludzkie oko,atakŜewizjejakichnigdyniedoświadczyłaŜadnaformaorganicznegoŜycia.Ujrzymynacopsywyjąw ciemności,izjakichpowodówkotypopółnocyczujnienasłuchują.Ujrzymywszystkieterzeczyijeszczeinne, jakichnieoglądałaŜadnaistotazkrwiikości.Przeskoczymyczas,przestrzeńiwymiary,byniewykonującnawet jednegocielesnegoruchu,zajrzećnasamodnoStworzenia. KiedyTillinghastopowiedziałmiotym,gwałtowniezaprotestowałem,gdyŜznałemgodostateczniedobrze,aby przyjąćjegosłowazniepokojemmiastzrozbawieniemczyironią,jednakon,ogarniętyfanatycznympragnieniem 1 z 4 2007-08-12 23:46 R'lyeh - zaginione miasto cyklopów doprowadzeniaswegoeksperymentudokońca,poprostuwyrzuciłmniezdomu.Obecniejegofanatyzmniestracił anitrochęnasile,alenajwyraźniejpragnienierozmowyprzemogłozranioneuczuciaioburzenie,gdyŜwysłałmi kartkęnapisanąodręcznie,prawieniemoŜliwymidoodczytaniabazgrołamiwktórejnalegał,abymniezwłocznie doniego przybył.Gdy wszedłem dodomu mego przyjaciela,taknieoczekiwanie przemienionego wupiornego gargulca,ogarnęłamniezgroza,zdającaczaićsięwkaŜdymzalegającymwkąciecieniu.Słowaiwierzenia,jakimi Tillinghastpodzieliłsięzemnąprzeddziesięciomatygodniami,zdawałysięprzybraćcielesnąpostaćimiałem wraŜenie,Ŝekryłysięgdzieśtam,wciemnościach,pozaniewielkimkręgiemświatłazeświecy,apusty,zmieniony głosmegogospodarzaprzyprawiłmnieolodowateciarki.ZaczęłomibrakowaćobecnościsłuŜącychiwcalemisię niespodobało,kiedyusłyszałem,ŜewszyscyoniopuścilidomTillinghastaprzedtrzemadniami.Wydawałomisię dziwne,ŜenawetstaryGregoryopuściłswegopananiepowiadomiwszyotymtakwypróbowanegoprzyjaciela, jakimdlaniegobyłem.ToonprzekazywałmiwszelkieinformacjenatematTillinghastaoddnia,kiedyzhukiem wyleciałemzjegodomu. Niebawem jednak mójniepokój zastąpiło uczucieciekawości i fascynacji. Mogłem się jedynie domyślać czego chciałodemnieTillinghast,nieulegałojednakwątpliwości,iŜpragnąłpodzielićsięzemnąjakimśniewiarygodnym sekretemlubodkryciem. Wcześniejzaprotestowałemprzeciwkojegonienaturalnympróbomzgłębienianieznanego,terazjednak,kiedyjak wszystko na to wskazywało odniósł znaczący sukces, nieomal podzieliłem jego euforyczny nastrój, pomimo niewątpliwieprzeraŜającychkosztów,jakieprzyszłomuponieść. Wszedłemnamrocznepoddasze,podąŜajączadzierŜonąwdłoni,kołyszącąsięświecą.Wyglądałonato,iŜprąd zostałwyłączony,akiedyzapytałemotomegoprzewodnika,oznajmił,iŜbyłypotemuwaŜkiepowody. Tegobyłobyzdecydowaniezawiele...NieodwaŜyłbymsięmamrotałbezustanniepodnosem. ZauwaŜyłem u niego nowy, acz niespotykany dotąd, nawyk dziwnego mamrotania, gdyŜ dotąd nie miał w zwyczajumówićsamdosiebie.Weszliśmydolaboratoriumnapoddaszuiwzrokmójpadłnaupiorną,elektryczną machinępulsującąchorobliwym,złowieszczym,fioletowymblaskiem.Była podłączonadosilnegochemicznego akumulatora, ale prąd chyba do niej nie dopływał; przypomniałem sobie bowiem, jak we wcześniejszej fazie eksperymentów, głośno perkotała i buczała, kiedy była włączona. W odpowiedzi na moje pytania Tillinghast wymamrotał, Ŝe ta jednostajna poświata nie była elektryczna, w Ŝadnym znaczeniu, które byłbym w stanie zrozumieć. Posadziłmnieobokniej,tak,ŜemiałemjąterazpoprawejstronieiprzekręciłwłącznikukrytygdzieśponiŜejkilku rzędówpękatych,szklanychŜarówek. Usłyszałemznajomeperkotanie,które przeszłoz wolnawmechaniczne zawodzenie,azakończyłosięłagodnympomrukiem,takcichym,Ŝesądziłem,iŜladachwilaurządzenieucichnie zupełnie.Tymczasemluminescencjaprzybrałanasile,przygasła,poczymzmieniłabarwęnabladeoutrelub moŜeraczejmieszankębarw,którejniepotrafiłemokreślić,anitymbardziejopisać. TillinghastobserwowałmnieizauwaŜyłmojezakłopotanie. Wiesz, cototakiego? wyszeptał.TO ULTRAFIOLET. Zachichotał dziwacznie, widząc moje zdumienie. Sądziłeś,Ŝeultrafioletjestniewidocznyitoprawda,aleterazpromieniesąjuŜwidoczne,podobniejakwiele innychrzeczy. Posłuchaj!Faleztegourządzeniapobudzajątysiąceuśpionychwnaszmysłów,zmysłów,któreodziedziczyliśmy po eonach ewolucji, przechodząc ze stanu swobodnych elektronów do zorganizowanego człowieczeństwa. Widziałem prawdę i pragnę ukazać ją takŜe tobie. Zastanawiasz się jak będzie wyglądać? Powiem ci. Tu Tillinghastusiadłdokładnienaprzeciwmnie,zdmuchnąłświeczkęispojrzałmiprostowoczy.Twojeistniejące organyzmysłówsądzę,ŜenajpierwuszyodbiorąwielerozmaitychwraŜeń,bowiemsąbliskopołączonez uśpionymizmysłami.Potemwłącząsiękolejne.Słyszałeśoszyszynce?Śmiesząmniecipłytcyendokrynolodzy, równieoszukańczyiparweniuszowscyjakfreudyści.SzyszynkatogłównyorganzmysłowyINIEMAMCODO TEGO WĄTPLIWOŚCI, SAM TO SPRAWDZIŁEM. To jak inny rodzaj widzenia, gdzie odbierane przy pomocy szyszynkiobrazyprzekazywanesądomózgu.Jeślijesteśnormalny,powinieneśmóczobaczyćwiększośćtych rzeczy...Toznaczy,chodzimioto,Ŝezdołasznaoczniesięotymprzekonać.DowodysamenapłynądociebieZ OTCHŁANI. Rozejrzałem się po ogromnym pokoju na poddaszu, którego ukośna południowa ściana była słabo oświetlona promieniami,niepostrzegalnymidlanieuzbrojonegooka.WodległychkątachpołoŜyłysięgłębokiecienie,acałe miejscenabrałowraŜeniamglistejiluzji,któraukrywałajegonaturęipobudzaławyobraźnię,popychającjąku symbolizmowi i fantazjom. Podczas tego interwału, kiedy Tillinghast milczał, wyobraŜałem sobie siebie w ogromnej, przestronnej, niewiarygodnej świątyni dawno zmarłych bogów; widmowej budowli okolonej niezliczonymiczarnymi,kamiennymikolumnamistrzelającymizposadzkiwyłoŜonejprzeŜartymiwilgociąpłytami kuzachmurzonemuniebu,gdzieznikałymizoczu.ObrazbyłprzezchwilębardzoŜywyiwyrazisty,alestopniowo ustąpiłnarzeczbardziejprzeraźliwejwizjizawieszeniawkompletnej,absolutnejsamotnościpośródbezkresnej. ślepejigłuchejprzestrzeni.Wydawałosięjakbywokółmniebyłajedyniepustkainicwięcej,ipoczułemdziecinny lęk,nakazującymiwydobyćzkieszenirewolwer,którynosiłemzawszepozmierzchuprzysobie,odkądpewnej nocy w East Providence zostałem napadnięty. I naraz, z najdalszej dali z wolna napłynął DŹWIĘK. Był niewiarygodnie cichy, pełen subtelnych wibracji i bez wątpienia melodyjny, ale niósł w sobie nutę niewytłumaczalnejdzikości,którasprawiała,iŜjegotonyzdawałysiębyćdlacałegomegociaładelikatnątorturą. 2 z 4 2007-08-12 23:46 R'lyeh - zaginione miasto cyklopów OdnosiłemwraŜenie,jakbymsłyszałskrobaniepaznokciamiposzkle.Jednocześniepojawiłsięosobliwylodowaty podmuch,którynapływającztejsamejstrony,coodległydźwięk,omiótłmnieodstópdogłów.Gdytakczekałem zezniecierpliwieniem,poczułem,iŜzarównowiatrjakidźwiękprzybierająnasile.Wefekciezaśwyobraziłem sobiesiebie,przywiązanegowpoprzekdoszyn,podczasgdyzdalekazbliŜałasiędomnieogromna,rozpędzona lokomotywa.ZacząłemmówićdoTillinghasta,alekiedysięodezwałem,dziwneodczucianieoczekiwanieprysły. ZobaczyłemtylkomęŜczyznę,świecącąmachinęipogrąŜonywpółmrokupokój.Tillinghastuśmiechałsięzodrazą widząc rewolwer, który wyjąłem, praktycznie nieświadomie, ale sądząc po wyrazie jego twarzy, byłem przekonany,Ŝewidziałisłyszałtylesamocoja,amoŜenawetwięcej.Szeptempodzieliłemsięz nimmymi doznaniami.aonpoleciłmiabymmilczałistarałsięchłonąćwszystkiedoznawanewraŜenia. NieruszajsięostrzegłbowtychpromieniachMYWIDZIMY,ALEINASWIDAĆ.Powiedziałemci,ŜesłuŜący odeszli,aleniepowiedziałemciJAK.Toprzeztątępągosposię.Ostrzegałemją,abyniewłączałaświatełnadole, alezrobiłatoiprzewodyprzechwyciływspółczulnąwibrację.TomusiałobyćprzeraŜające...nawettunagórze słyszałemteupiornekrzyki,pomimorozmaitychdoznańwzrokowychisłuchowychdochodzącychmniezróŜnych stron,apóźniej...tobyłostraszne...wcałymdomuznajdowałemjedynieichporozrzucanebezwładnierzeczy. UbraniepaniUpdikeznajdowałosiętuŜprzykontakciewefrontowymholustąddomyśliłemsię,couczyniła.To dopadło ich wszystkich. Ale dopóki się nie ruszamy, jesteśmy względnie bezpieczni. Pamiętaj... mamy do czynieniazokropnymiprzeraŜającymświatem,wktórymjesteśmypraktyczniebezradni...F11ERUSZAJSIĘ! PołączonywstrząsjegosłówiwydanegogwałtownierozkazuogarnąłmeciałodziwnymparaliŜemaumysłmój, zdjętyzgrozą,ponownieotworzyłsięnadoznaniapłynącejaktookreśliłTillinghastzotchłani.Znalazłemsię tedywwirzeruchówidźwięków,aprzedmymioczamiprzetaczałysięchaotyczneobrazy.Zobaczyłemrozmyte kontury pokoju, ale wydawało mi się, Ŝe z jakiegoś punktu w przestrzeni wypływa wrzący słup rozmytych widmowych,eterycznychkształtów,przenikającyprzezsolidnąpowierzchniędachuprzedemną,niecopoprawej stronie,niebawemznówodniosłemwraŜenie,Ŝeznajdujęsięwświątyni,tymrazemjednakfilarystrzelaływgórę kupowietrznemuoceanowiświatła,skąd,wzdłuŜzauwaŜonejprzezemnie,przedchwilą,ścieŜkiczarnegosłupa, spływał pojedynczy, oślepiający promień. Potem sceny zmieniały się niemal jak w kalejdoskopie, stając się chaotycznąmozaikąobrazów,dźwiękówinieokreślonychodczuć,Ŝezaczynamsięrozpływaćalbowjakiśsposób tracęswącielesnąpostać.Jedenkrótki,wyraźnyprzebłysknazawszepozostaniewmejpamięci.Przezułamek sekundy widziałem skrawek dziwnego mrocznego nieba wypełniony lśniącymi, wirującymi kulami, a gdy się oddalił,dostrzegłempałającesłońca,całąkonstelacjęalbogalaktykęukładającąsięwkonkretnykształtforma jaką przybrały, przypominała zniekształcone oblicza Crawforda Tillinghasta. Innym razem znów poczułem jak wielkie,Ŝyweistotyocierająsięomnie,anawet,kilkakrotnie,PRZENIKAJĄNAWSKROŚmojematerialneciałoi wydawałomisię,ŜedostrzegamjakTillinghastsięimprzyglądacóŜ,byćmoŜejegolepiejwyszkolonezmysły mogłydostrzecoweniewidocznedlamnieistoty.Przypomniałemsobieto,copowiedziałnatematszyszynkii zastanawiałemsię,coteŜmógłdostrzegaćtymnadprzyrodzonymokiem. NaglejarównieŜobdarzonyzostałemmocąszerszegopostrzegania.Pozaiponadchaosemświatełicienipojawił sięobraz,który,aczmglisty,zawierałwsobieelementystałościiciągłości.Byłwpewnymsensieznajomy,gdyŜ niezwykłajegoczęśćnakładałasięnazwyczajne,ziemskietło,jakobrazwkinierzucanynapłóciennyekran. Zobaczyłem laboratorium na poddaszu, elektryczną machinę i postać Tillinghasta naprzeciw mnie jednakŜe spośródcałejprzestrzeniniezajętejprzezznanemiprzedmiotyirzeczy,nawetnajmniejszyjejskrawekniebył wolny.NiemoŜliwedoopisaniakształty,Ŝyweinie,ruszałysięwodraŜającymbezładzie,bliskozaśkaŜdejznanej mirzeczy,kłębiłysięcałeświatyobcych,nieznanychistot.MiałemwraŜenie,iŜwszystkierzeczyznanełączyły bądźprzeplatałysięznieznanymiiviceversa. najczęściej spostrzeganymi spośród Ŝywych istot były atramentowoczarne, galaretowate potworki pulsujące ohydnie w rytm wibracji płynących z maszyny. Ohydztw tych było bez liku i ku swemu przeraŜeniu spostrzegłem, iŜ monstra NAKŁADAŁY SIĘ jedne na drugie były bowiem półpłynne i mogły przenikać się nawzajem,przechodzącnawskrośprzezrzeczyoformachznanychnamjakociałastałe.Istotytepozostawaływ ciągłymruchu;zdawałysiępławićwpowietrzu,podąŜająckujakiemuśnieznanemuiodraŜającemucelowi.Od czasudoczasudostrzegłemjakstworzeniatepoŜerałyjednodrugieatakującyrzucałsięnaswojąofiarę,która natychmiastznikałamizoczu.Wzdrygającsię,odnosiłemwraŜenie,ŜewiemjuŜcosięstałoznieszczęsnymi słuŜącymiiniemogłemprzestaćmyślećoowychistotach,podczasgdyjednocześniestarałemsięzaobserwować inneelementyimieszkańcównowopostrzeganegoświata,niewidocznegodlanaszychoczu,choćrozciągającego sięprzecieŜwokółnas. Tillinghastprzyglądałmisięzuwagąinagleprzemówił: Widziszje?Widzisz?Dostrzegaszteistoty,którewkaŜdejchwilitwegoŜyciaprzepływająobokciebieiPRZEZ ciebie?Widziszistoty,tworząceto,coludzienazywajączystympowietrzemibłękitnymniebem?CzyŜnieudało misięprzełamaćbariery,czyŜniepokazałemciświatówjakichnigdyniewidziałŜadeninnyczłowiek? Słyszałem jego krzyk pośród szalejącego wokół mnie chaosu i spojrzałem na wykrzywioną dzikim grymasem twarz,pochylającąsięwmojąstronę.Jegooczybyłyjamami,wktórychpłonąłogieńiwyraźniedostrzegłem gorejącąwnichnienawiść.Maszynapomrukiwałanieprzerwanie. Sądzisz,ŜetepłastugowatestworyzabitymoichsłuŜących?Głupcze,onesąniegroźne!AlesłuŜącyzniknęli, nieprawdaŜ? Próbowałeś mnie powstrzymać; zniechęcałeś mnie, kiedy najbardziej potrzebowałem zachęty i wsparcia;obawiałeśsiękosmicznejprawdy,typrzeklętytchórzu,aleterazcięmam.CozałatwiłosłuŜących?Co sprawiło,Ŝetakgłośnowrzeszczeli?...niewieszco?niebawemsiędowiesz.Patrznamnie,słuchaj,codociebie 3 z 4 2007-08-12 23:46 R'lyeh - zaginione miasto cyklopów mówię... Czy naprawdę uwaŜasz, Ŝe istnieje coś takiego jak czas i wielkość? UwaŜasz, Ŝe istnieje coś, co nazywamyformączymaterią?Powiemcicośsięgnąłemsamychgłębinitotakdalece,ŜetwójmałymóŜdŜek niebyłbywstaniesobietegowyobrazić.Dotarłempostrzeganiempozagranicenieskończonościiprzyciągnąłem demonyzgwiazd...okiełznałemcienieprzenikającezeświatadoświata,bysiaćśmierćiszaleństwo...Przestrzeń naleŜydomnie,słyszysz?Terazścigająmnieistoty...istoty,którepoŜerająiniszczą,alejawiemjakichunikać. Potrafięsięimwymykać.Tociebiedostaną...takjakwcześniejdostałysłuŜących...DrŜysz,mójpanie?Mówiłem ci,Ŝeniewolnocinawetdrgnąć...toniebezpieczne...itakprzeŜyłeśdotejporytylkodlatego,Ŝepowiedziałem ci,abyśsięnieruszał...ocaliłemcię,abyśmógłwięcejzobaczyćiwysłuchaćmnie.Gdybyśsięporuszyłdopadłyby cięjuŜdawnotemu.Mięmartwsię,niEZRANIĄCIĘ.SłuŜącychteŜniezraniłytenieszczęsneistotywrzeszczały tak głośno na ich WIDOK. Moje zwierzątka nie są urodziwe, gdyŜ pochodzą z miejsc, w których standardy estetycznesąrzecbymoŜnaBARDZOODMIENNE.Mogęcięzapewnić,Ŝedezintegracjajestdośćbolesna,ale chcę,abyśjezobaczył.Zaciekawiłemcię?NocóŜ,wiedziałem,ŜeniemaszwsobieŜyłkinaukowca.Dygoczesz, co?Dygoczeszzniepokoju,byzobaczyćjedynewswoimrodzajuistoty,jakieudałomisięodkryć.Czemuzatem sięnieporuszysz?Jesteśzmęczony?CóŜ,niemartwsię,przyjacielu.BoonejuŜnadchodzą...Spójrz,spójrz,a niechciędiabli,popatrz...sątuŜzatobą,zatwoimlewymramieniem... To juŜ prawie wszystko reszta opowieści jest krótka i być moŜe znacie ją z artykułów w gazetach. Policja usłyszała strzał dochodzący z domu Tillinghasta i znalazła nas tam Tillinghast nie Ŝył, ja zaś byłem nieprzytomny.PoniewaŜtrzymałemwrękurewolwer,zostałemaresztowany,alewciągutrzechgodzinznalazłem sięnawolnościstwierdzonobowiem,iŜprzyczynąśmierciTillinghastabyłatakapopleksji,zaśmojakulatrafiław potworną maszynę, która leŜała obecnie, roztrzaskana w drobny mak, na podłodze laboratorium. Mię opowiedziałemzbyt wiele o tym, co widziałem, gdyŜ obawiałem się sceptycznego przyjęcia moich słów przez koroneraniemniejjednakztegocoopowiedziałem,doktorwywnioskował,Ŝebezwątpieniamusiałemzostać zahipnotyzowanyprzezmściwegoiopętanegoŜądząmorduszaleńca.Chciałbymmócuwierzyćdoktorowi.Moim starganymnerwomzpewnościąwyszłobynazdrowie,gdybymzdołałzapomniećotym.cowidziałemigdybym zmieniłzdanienatematpowietrzainieba,tegocomnieotaczaicowidzęwysokowgórzenadmojągłową,nigdy niemamwraŜenia,Ŝejestemsaminigdynieczujęsięspokojny.BywateŜ,Ŝekiedyjestembardzozmęczony, ogarniamnienistąd,nizowądupiorne,przyprawiająceolodowateciarkiodczucie,Ŝejestemśledzony.Mam wraŜenie, jakby coś nieodparcie podąŜało moim tropem. Dlaczego nie potrafię uwierzyć w słowa lekarza? Powodemtegojestjeden,prostyfakt: policjanigdynieodnalazłaciałsłuŜących,którychjakobyzamordowaćmiałszalonyCrawfordTillinghast. Autor:HowardPhillipsLovecraft [ Początek ] 4 z 4 2007-08-12 23:46 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |