W pogodny dzień 1-6 na 11 [NZ]

W pogodny dzień 1-6 na 11 [NZ], Drarry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytuł: W pogodny dzieńTytuł oryginału: On a Clear DayAutor: Saras GirlZgoda: jestBeta: behemot712 kwietnia 2000 rokuDrogi Panie Potter,Serdecznie zapraszamy na corocznš, Dwudziestš Galę Dobroczynnoci na rzecz Funduszu Sierot Wojennych, która będzie miała miejsce w Malfoy Manor dnia 25 maja bieżšcego roku. Jak zapewne zdaje Pan sobie sprawę, jest to wydarzenie niezwykłej wagi i byłoby ogromnš przyjemnociš dla F.S.W., gdyby zechciał pan uczestniczyć w gali jako goć honorowy.Szybka odpowied byłaby mile widziana.Serdecznie Panu oddany,D. A. Malfoy, Wiceprezes F.S.W.***17 kwietnia 2000 rokuDrogi Panie Potter,Piszę w sprawie mojego listu z dnia 12 kwietnia, w którym poruszyłem sprawę Pańskiej obecnoci jako gocia honorowego na corocznej Gali Dobroczynnoci na rzecz Funduszu Sierot Wojennych, która odbędzie się w Malfoy Manor dnia 25 maja. Wspomniany Fundusz ma nadzieję, że zgodzi się pan wystšpić na tym wydarzeniu.Jako że wysłana do Pana sowa nie powróciła, doszedłem do wniosku, że nie otrzymał Pan wymienionego wczeniej listu. Proszę przyjšć moje przeprosiny.Rozumie Pan, że niezwłoczna odpowied byłaby wskazana ze względu na formalnoci, które muszš być jeszcze dopełnione.Z poważaniem,D. A. Malfoy, Wiceprezes F.S.W.***21 kwietnia 2000 rokuDrogi Panie Potter,Piszę w sprawie moich listów (proszę zwrócić uwagę na liczbę mnogš) z 12 i 17 kwietnia bieżšcego roku.Bioršc pod uwagę, że ostatnia sowa wróciła bez listu, mogę podejrzewać, że go Pan otrzymał. Nie mogšc osobicie go Panu dostarczyć i obserwować, jak go Pan otwiera, nie mogę być pewien, że dotarła do Pana moja wiadomoć, a jeli tak, to czy jej treć była dla Pana zrozumiała.Jednakże mimo tego, że nie lubię się powtarzać, jeszcze raz zaprezentuję treć oryginalnego listu: Fundusz Sierot Wojennych ma zaszczyt zaprosić Pana na Dwudziestš Galę Dobroczynnoci, która odbędzie się 25 maja w posiadłoci Malfoyów czyli już niedługo. Pańska obecnoć mogłaby pomóc nam w zebraniu większej sumy pieniędzy na słusznš sprawę.Proszę o odpowied.Twój zdesperowany,D. A. Malfoy, Wiceprezes F.S.W.***23 kwietnia 2000 rokuDrogi Potterze,Piszę w zwišzku z moimi powtarzanymi tyle razy, uprzejmymi probami o Twojš odpowied. Nie chciałe zachować się jak osoba dorosła którš chyba jeste a przecież zajęłoby Ci tylko kilka minut, żeby przeczytać i odpowiedzieć na który z moich listów. Mimo że czasami trudno jest mi w to uwierzyć, to wiem jednak, że potrafisz czytać i pisać, więc nie ma wytłumaczenia na Twoje zachowanie. Żadnego, chociaż starałem się być dla Ciebie pobłażliwy przez wzglšd na fakt, że byłe wychowany przez mugoli.A teraz przejdmy do sedna tej denerwujšcej, jednostronnej korespondencji: zostałe zaproszony (ale to z pewnociš już wiesz) na 20. Galę Funduszu Sierot Wojennych, który to Fundusz jednogłonie zadecydował, że Twoja obecnoć jako gocia honorowego jest czym, czego koniecznie potrzebuje do zdobycia mnóstwa pieniędzy na rzecz małych, słodkich dzieci bez rodzin. To na rzecz dobrej sprawy wiesz o tym, Potter.Twoja odpowied byłaby mile widziana.Pozdrawiam,D.A. Malfoy, Wiceprezes F.S.W.PS Chciałbym odzyskać mojš sowę. Tę pierwszš. W nienaruszonym stanie.***26 kwietnia 2000 rokuPotter,Mogę tylko przypuszczać, że łakniesz mojej krwi, bo pozwól mi wyjanić cišgły brak Twojej odpowiedzi na który z moich listów oznacza, że zbliżam się wielkimi krokami do brudnej i sadystycznej mierci z ršk pani prezes F.S.W. Ona ma sto dwanacie lat i jest przerażajšca.No dalej. Przecież tu nie chodzi o mnie, tylko o te małe, słodkie dzieciaczki, o których tyle wspominałem. Więc jeli mógłby przestać się zachowywać jak prostak i łaskawie napisać do mnie kilka linijek, byłoby wspaniale. Impreza jest 25 maja tego roku, nie przyszłego. Jeżeli nie, to naprawdę przemylę udanie się w Twoje strony i wsadzenie CiDraco przerwał pisanie w połowie zdania, gdy usłyszał szuranie i czyj ciężki oddech to jego wiekowa sekretarka, Janice, zbliżała się do jego biurka, rozsiewajšc wokół siebie zapach frezji. Niosła tackę ze wieżo zaparzonš herbatš, którš bezceremonialnie przed nim postawiła. Przez moment wpatrywał się w niebezpiecznie kołyszšcy się, porcelanowy dzbanuszek i westchnšł, odkładajšc pióro.Ależ masz minę od rana rzuciła Janice, siadajšc na wyłożonym poduszkami krzele i wpatrujšc się w stertę papierów leżšcych na biurku.Draco skrzywił się i przeczesał włosy palcami.Nie mam żadnej... miny mruknšł, powtarzajšc jej słowa, mimo że brzmiały obco w jego ustach.Janice prychnęła i rozsiadła się wygodniej na krzele. Spojrzała na niego z niedowierzaniem, co tylko przypomniało mu, że ona, tak samo jak cała reszta pracujšcych tu ludzi, w ogóle się go nie bała. Tak jakby to wymagało przypomnienia. Czasami musiał się naprawdę bardzo mocno zastanawiać, dlaczego właciwie przyjšł tę beznadziejnš, doprowadzajšcš go do szału, słabo płatnš pracę, ale szybkie spojrzenie na stojšcš na biurku fotografię szybko odwieżało mu pamięć.Jeli miał być szczery, to nienawidził tego zdjęcia, ponieważ uchwyciło jego rodzinę jego samego i rodziców w bardzo szczęliwym momencie. Jeszcze wtedy, zanim ta cała sprawa z Czarnym Panem stała się taka poważna, zanim stwierdził, że Mroczny Znak na ramieniu to niezły pomysł, zanim wojna wszystko zniszczyła. Zanim jego rodzice otrzymali naprawdę lekkie wyroki i uciekli do Francji, zostawiajšc Draco samego z prowadzeniem posiadłoci, zarzšdzaniem majštkiem i próbš przywrócenia nazwiska Malfoyów do dawnej wietnoci, czego domagała się jego matka.Draco lubił myleć, że robi wszystko, co się da, ale był też realistš (bardziej niż go o to posšdzano) i wiedział, że oczyszczenie czego tak nadszarpniętego jak ich nazwisko wymaga mnóstwa pracy. No i uzyskanie choćby skinienia głowš na dwięk tego nazwiska może być poza możliwociami dziewiętnastoletniego byłego mierciożercy z ciętym językiem i niechęciš do pracy zespołowej.Ale był tutaj, torował sobie drogę swojej kariery po wyższych szczeblach najlepszej charytatywnej organizacji w całym czarodziejskim wiecie. Zajęło mu mniej niż dwanacie miesięcy osišgnięcie pozycji wiceprezesa, dostanie własnego biura, własnej humorzastej sekretarki i własnych zadań. Zarzšdzanie masowš dobroczynnociš to naprawdę ciężka praca.Dzięki za pomoc wymruczał złowrogo do zdjęcia, na co jego rodzice umiechnęli się promiennie.Znów mówisz sam do siebie zawołała Janice.Draco spojrzał na niš spode łba, zły na siebie, że zapomniał o jej obecnoci.To nie jest dobry znak dodała, nie czekajšc na odpowied. Nigdy nie czekała. Draco westchnšł.Według ciebie wszystko jest złym znakiem. Uniósł brwi, starajšc się mruganiem odgonić ból głowy.Mrugasz do mnie? spytała, zaciskajšc usta umalowane różowš szminkš.Draco zadrżał i natychmiast przestał mrugać.Nie, Janice powiedział, nalewajšc sobie zbyt goršcej, pomarańczowej herbaty i nagle dotarło do niego, że przyzwyczaił się do niej, tak samo jak do wszystkiego innego w tym nowym i dziwnym życiu. Nie mrugałem do ciebie. Twoja cnota jeszcze dzi jest bezpieczna.Znów prychnęła i siorbnęła nieprzyjemnie z własnego kubka, ozdobionego ruszajšcymi się kotami. Po chwili skrzywiła się i przylewitowała do siebie cukierniczkę, która o włos minęła nos blondyna. Ten spojrzał na niš z niechęciš.Wybacz, kochanieńki powiedziała Janice, zupełnie się nie przejmujšc. Dodała cztery łyżeczki cukru i umiechnęła się szeroko.Draco uniósł brwi, kładšc brodę na leżšcych na biurku dłoniach. Przejrzał spis listów, które musiał napisać, zaproszeń, które trzeba potwierdzić i listę organizacji, z którymi musiał się skontaktować w sprawie imprezy. Rzucił okiem na okropnš herbatę, a potem na lady atramentu zdobišce jego dłonie. Na małe, zatłoczone, pachnšce starš kobietš biuro. Na Janice, jej siwe loki i beznamiętne zachowanie.Na pewno mógł trafić gorzej. Może nie jest przerażona, podekscytowana, czy nawet jako szczególnie pełna szacunku w stosunku do niego, ale nie jest też nienawistna czy nie wydaje bezpodstawnych osšdów. Nie przestraszyła się, gdy podwinięte rękawy koszuli ukazywały ten okropny tatuaż na jego skórze, a jak zdšżył się przez te kilka miesięcy wspólnej pracy przekonać, jej głównym zmartwieniem stało się jego zdrowie psychiczne albo jego brak no i to, że jadł za mało.Gdy tylko o tym pomylał, natychmiast sięgnšł po ciasteczko z tacy i wepchnšł je do ust. Nie był głodny, ale nie miał ochoty na kolejny wykład albo gorzej na kanapkę od Janice, mierdzšcš jak żarcie dla kota.Jadłe już niadanie? spytała niespodziewanie Janice.Draco odwrócił spojrzenie i zakaszlał. Wytarł okruszki ciastka z ust i sięgnšł po pióro, szeleszczšc papierem dla odwrócenia uwagi. Listy. No tak.Dlaczego jest tak, że mam sekretarkę i nadal muszę sam pisać własne listy? spytał.No cóż, kochanie przyczynš tego jest chyba fakt, że nazwałe moje pismo głęboko nurtujšcym odparła Janice, nieudolnie udajšc jego głos.Draco prychnšł.Racja. Za co, na Merlina, ci płacę?Nie płacisz mi. Nikt mi nie płaci, zapomniałe?Chłopak przewrócił oczami i spojrzał na listę najistotniejszych spraw. List do takiego cierwa jak Potter, jakby nie było nikogo innego gdzie Draco został zmuszony do błagania o jego obecnoć na majowym przyjęciu, które szybko stało się zmorš jego egzystencji. I to nie tylko z powodu Pottera (co nie zmienia faktu, że ratujšcy wiat gnojek stał się wyjštkowo bezczelny). Kiedy Draco mógłby pokochać cichego, niewidzialnego Pottera, ale jego obecne zniknięcie z powierzchni ziemi zaraz po wojnie sta... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diabelki.xlx.pl
  • Podobne
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Spojrzeliśmy na siebie szukając słów, które nie istniały.