WŁASNE, DOKUMENTY TXT, Śmieszne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wstawał kolejny wspaniały czerwcowy dzień... Radio Maryja zapowiadało tydzień upalnej, słonecznej pogody...- W takim razie dlaczego kurwa twoja mać nad moim domem cišgle wisi jaka jebana chmura i pada jebany deszcz...darł się Tygrysek do słuchawki.- Mój synu... My jestemy radiem katolickim, przenoszšcym dobrš nowinę a nie stacjš meteorologicznš. A tak wogóleto nie klnij mój synu bo jeste na wizji, tzn. na fonii i wszyscy cię słyszš... - odezwał się ksišdzprowadzšcyaudycję w Radiu Maryja.- W taki razie... Trzy słowa do księdza prowadzšcego... "Chuj ci w dupę!" - wrzasnšł Tygrysek i rzucił słuchawkę.- Kiedy rozwalę im tę chrzecijańskš budę... Jebany kler... Krzyku trzeba mi... kiedy szept... bojaliwie łka...Tygrysek podpiewujšc wyszedł przed domek.- Pierdolę takš robotę... Ten jebany deszcz sprał mi prawie całe pršżki... Idę na piwo... - już po chwiliTygrysek był pod budkš z piwem gdzie leniwie sšczyli złoty trunek Puchatek, Kłapouchy i Królik.- Mam w dupie takš robotę - rzekł Królik.- Cały czas pada. I nie zanosi się na rozpogodzenie... A do tego jeszcze jebane Radio Maryja cišgle ogłasza jakštu mamy słonecznš pogodę... Nienawidzę tych skurwieli... - wycedził przez zęby.- Fakt. Sš upierdliwie wkurwiajšcy... - dodał Puchatek.- A może by tak ich rozjebać - jęknšł głucho Kłapouch.- To nie taki głupi pomysł, ale na razie poza deszczem i ich głupimi komentarzami nie mam motywacji... Może kiedyindziej... - rzekł Tygrysek i już miał odchodzić gdy nagle rozległ się krzyk Prosiaczka...- Mam! Mam! Eureka! Mam CHUJE Odkryłem, znalazłem... Przewidziałem! - darł się Prosiaczek.- I czego kurwa jęczysz chuju!- zapytał z wieniackim akcentem Tygrysek.- Bo znam wreszcie deszczowš tajemnicę!!!- krzyczał podniecony Prosiaczek.- Jakš tajemnicę ? - zapytał Kłapouchy.- No, wiem dlaczego pada deszcz !- To chyba każde dziecko wie - zauważył Puchatek.- No kurwa, nie o to mnie chodzi ! Wim czymu deszcz pada akurat u nas ! To przez jebane Radio Maryja. A raczejprzez ich stację nadawczo-odbiorczš w naszym lesie. Ona ma tam mały generator deszczu. Klechy wymyliły, żemożna spucić deszcz włanie u nas i powiedzieć, że to kara boska! Trzeba rozjebać stację wydymać rydzykai wtedy deszcz przestanie padać! - podniecenie Prosiaczka sięgnęło zenitu.- No to teraz mam motywację! Panowie! Zaczynamy akcję dywersyjnš pod nazwš "Klecha" - krzyknšł rozentuzjazmowanyTygrysek.- Ja i Puchatek tworzymy grupę dywersyjno-sabotażowš a Królik, Prosiaczek i Kłapouchy będš odwracać uwagęnieprzyjaciela.- A co z Krzysiem ? - zapytał niemiało Prosiaczek.- A co ma być? Kula w łeb i do piachu - stwierdził Kłapouchy.- Doć! Prosiaczek niech idzie na zwiady, a my tym czasem dzwonimy po babke i układamy plan. - rzekł stanowczoTygrysek. Po chwiliProsiaczek był już na zwiadach a reszta brygady zaczęła układać plan.- Ja proponuję rozcišć ogrodzenie i w ten sposób dostać się do rodka - zaczšł powoli Królik.- Każdego napotkanego strażnika należy zajebać - dodała babka.- No to strażnikami zajmie się babka. A jak rozwalimy urzšdzenia elektryczne? - zapytał Tygrysek.- Gófer miał w swoich podziemiach kupę dynamitu! Z nim trzeba pogadać - zauważył Królik.- Zapomniałem ci powiedzieć, ale kiedy byłe naćpany to my zjedlimy Gófera... Tak wyszło... - stwierdził z żalemKłapouchy.- Nawet nie chce mi się z wami dyskutować... Dobra, niech Puchatek skoczy do domku Gófera po parę lasek dynamitua póniej skoczymy do Pana Sowy... On na pewno umie zrobić bombę! - stwierdził Królik.- OK! To na razie! - i cała brygada rozeszła się w sobie tylko znanych kierunkach. Po paru godzinach wszyscy byliz powrotem.- Macie dynamit? - zapytała babka.- Momy!- Co tam na zwiadach? - zapytał Tygrysek Prosiaczka.- No więc. Mamy problem, bo nie ma ogrodzenia tylko jebany stalowy murek. Nie do przebicia nawet dynamajtem. Alemożemy wjechać do rodka babki motorem stojšcym przed wejciem. A urzšdzenia elektryczne sš standardowe tak więcnie będzie problemu z rozwałkš - zakończył swš opowieć Prosiaczek.- Dobra. Tera idziemy do Pana Sowy. On nam zrobi bombe - zarzšdził Tygrysek i po chwili cała pištka była jużu Pana Sowy.- Te, Sowa. Zrób nam wyjebanš bomoe. Bo Gófera ni ma w pobliżu - zagadnšł z wieniackim akcentem Puchatek.- Nie umiecie zrobić bomby? Wy debile... Hehe - Pan Sowa po raz kolejny udowodnił swš wyższoć umysłowš.-zamknij morde Sowa bo zaraz rozwalimy ci tę budę i będziesz def ! - zagroziła babka.- Dobra, już dobrze... macie... - Pan Sowa szybkimi ruchami sklecił bombe i dał jš naszej dzielnej brygadzie.- A co z niš chcecie zrobić, jeli można zapytać?- Nie można. A donie co policji to my już powiemy komu trzeba dlaczego zgłosiłe się na ochotnika jako opiekunpierwszoklasistów z pobliskiej podstawówki. I jak im pokazałe kamerę i jak oni w zamian pokazywali ci swojeptaszki ty stary zboczeńcu.- Dobra, dobra... macie i spierdalajcie! - i cała nasza dzielna brygada wyruszyła w stronę siedziby Radia Maryja.Kłapouch jak to zwykle w takich sytuacjach bywa zaczšł piewać: "...If you christian and you know it crossyourself ! If you christian and you know it blow yourself. If you christian and you know it and you reallywant to show it. If you christian and you know it kill yourself".- "... harvesting helpless christian spiryts..." - zamruczał głucho Puchatek.- "hewenli fater is streczing his hand a beging prajing for mersy. Wi split off pis of holy flesz lyw łejting foranholy" - zamruczeli z wieniackim akcentem wszyscy.- Dobra! Zamknšć dzioby. Jestemy niedaleko bramy. A tak propo to w jaki sposób chcesz wjechać tym motorem???zapytał Puchatek.- To proste - odparła babka. - Kłapouchy zagada strażników a my porwiemy motor... Kłapouchy co robisz???- Piłuję - rzekł spokojnie Kłapouchy.- To widzę, ale co piłujesz? - zapytał ponownie Prosiaczek.- Robię sobie obrzyna. Piłuję lufę od mojej dwururki - odparł spokojnie Kłapouchy.- Dobra... Okej... Ruszaj zagadać tamtych pacanów na stróżówce - rozkazał Tygrysek - My ruszamy zaraz za tobš.Kłapouchy schował strzelbę w rękawie swojego prochowca i udał się w kierunku stróżówki. Po chwili był już oboksamochodu. Była to wspaniała opancerzona limuzyna z przyciemnianymi szybami. Kłapouchy dyskretnie przemknšłbokiem i powoli zbliżył się do wartownika...- Hej madafaka ! - krzyknšł. Strażnik odwrócił się na pięcie i w tym samym momencie wielka eksplozja przeniosłajego plecy parę metrów dalej od reszty ciała... - Nigdy nie byłem dobry w rozmowach z nieznajomymi...- Chłopaki ! Idziemy... - wrzasnšł Kłapouchy w kierunku Tygryska i innych. W tym momencie poczuł gaz-rurkę naswojej głowie. Uderzenie było tak silne, że Kłapouchy przeleciał parę metrów i uderzył w ogrodzenie. Gdy sięodwrócił jego oczom ukazała się dziwna, mroczna postać. Było to skrzyżowanie Arnolda Szwarcenegera i MatkiTeresy z Kalkuty.- Ty mały skurwielu... - rzekła postać - teraz przeprowadzę ci trepanację czaszki... tym... - nie dokończyłajednak gdyż przewróciła się i z hukiem uderzyła o ziemię. Zza samochodu wyłonił się prosiaczek z kijembejzbolowym.- Zapomniałem ci powiedzieć, że w samochodzie siedzi jaki dryblas i sie onanizuje - rzekł spokojnie Prosiaczek.- Dzięki - odparł Kłapouchy - pakujemy go do bagażnika... Pojedzi z nami na Popiełuszkę - rzucił Kłapouchy.- Ładujemy się do bryki! - krzyknšł Tygrysek - Puchatek z karabinem maszynowym na dach.prosiak prowadzi,ja ... siedzę z tyłu. No ruszać się do kurwy nędzy! - Tygrysek skakał jak poparzony. Ruszyli. Tymczasem wdomu na rodku dziedzińca...- ...Bardzo dziękujemy, że zechciał ojciec nas zaprosić na tę skromnš kolację z 30 dań... - rzekła z umiechemmama Krzysia.- Ależ to żaden problem... Pienišdze z tacy nie mogš się przecież zmarnować... - odparł z jeszcze większymumiechem ksišdz proboszcz.- Ale przecież te pienišdze miały ić na biedne dziwki... - rzekł Krzy.- Nie gadaj... jedz - powiedziała mama wpychajšc mu do ust chochlę z kawiorem. Wtem wielki huk przerwał ciszę ido jadalni przez cianę wtoczył się samochód z naszš dzielnš brygadš.- z ! - zawył Tygrysek i wywalił serię prosto w mamę Krzysia. 32 pociski dorobiły drugiumiech jej obliczu.- DOOM! - wrzasnšł Kłapouchy i rzucił się na księdza. Dzie jest radiostacja jebany klecho?!- Tttaaamm zzza ro ro giem - odpowiedział ksišdz.- Dzięki - odparł Kłapouchy i pocišgnšł za spust. Po chwili mózg księdza zdobił pobliskš cianę.- Mam cię ty mały geju... - Prosiaczek wsadził lufę do buzi Krzysiowi prawie do gardła.- Profe... ne fabijaj mnie - jęczał przerażony chłopak. Wtem otworzyły się drzwi.- On jest nasz !- ŁOWCY PIP??? Krzyknšł zdziwiony Tygrysek.- Włanie dowiedzielimy się, że aby nasz przywódca billaden(tm) mógł przeżyć musi zjeć serce geja. Krzy jestnam potrzebny... Musimy go mieć - rzekł ósmy z nich.- Okej, okej... jest wasz - Prosiaczek zawiedziony powoli wycišgnšł lufę z jamy istnej Krzysia... - ale jelioni cię nie dopadnš, ja cię znajdę... nawet u diabła w dupie... - Prosiaczkowi oczy zaszły krwiš...- Co tak mierdzi??? - zapytał Kłapouchy.- To tylko Krzy się zesrał... - Puchatek był kurewsko bezporedni.- Dobra my go zabieramy a wy róbcie co chcecie - powiedział trzeci łowca pip.- Noo. Spadamy na całego - rzekł pišty łowca pip, po czym obydwaj wzięli Krzysia i wybiegli z pokoju.- Dobra. Kłapouchy bierz bšbei instaluj przy radiostacji... My tym czasem wywleczemy brykę z budynku iszykujemy się do odwrotu - Tygrysek doskonale czuł się w roli dowódcy.- OK. - już po chwili cały budynek był zaminowany, a nasza brygada ruszyła z ... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |