Włodzimierz Lenin - O stosunku partii robotniczej do religii, Lenin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Włodzimierz I. Lenin O stosunku partii robotniczej do religii Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2006 Włodzimierz I. Lenin – O stosunku partii robotniczej do religii (1909 rok) Tekst Włodzimierz I. Lenina „O stosunku partii robotniczej do religii” został po raz pierwszy opublikowany w piśmie „Proletarij” nr 45 z 13 (26) maja 1909 r. Podstawa niniejszego wydania: Włodzimierz Lenin, „Dzieła wszystkie”, tom 17, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1986. - 2 - © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Włodzimierz I. Lenin – O stosunku partii robotniczej do religii (1909 rok) Przemówienie posła Surkowa w Dumie Państwowej w czasie debaty nad budżetem Synodu oraz dyskusja w naszej frakcji w Dumie analizująca projekt tego przemówienia, które to materiały drukujemy poniżej, wysunęły nadzwyczaj ważną i właśnie dziś aktualną kwestię Zainteresowanie wszystkim, co ma związek z religią, niewątpliwie ogarnęło dziś szerokie koła „społeczeństwa" i przeniknęło również do szeregów zbliżonej do ruchu robotniczego inteligencji, a także do pewnych kół robotniczych. Socjaldemokracja powinna bezwzględnie publicznie przedstawić swój stosunek do religii. Cały swój światopogląd opiera socjaldemokracja na socjalizmie naukowym, tj. na marksizmie. Podstawą filozoficzną marksizmu, jak to niejednokrotnie deklarowali zarówno Marks, jak i Engels, jest materializm dialektyczny, który przyswoił sobie historyczne tradycje materializmu wieku XVIII we Francji i Feuerbacha (pierwsza połowa wieku XIX) w Niemczech – materializmu bezwzględnie ateistycznego, zdecydowanie wrogiego wszelkiej religii. Przypomnijmy, że cały „Anty-Dühring" Engelsa, przeczytany przez Marksa w rękopisie, demaskuje niekonsekwencję materializmu materialisty i ateisty Dühringa, pozostawianie przezeń furtek dla religii i filozofii religijnej. Przypomnijmy, że Engels w swojej pracy o Ludwiku Feuerbachu zarzuca mu, iż walczył z religią nie po to, by ją zniszczyć, lecz po to, by ją odnowić, stworzyć nową, „wzniosłą” religię itp. Religia jest opium ludu – to powiedzenie Marksa stanowi kamień węgielny całego światopoglądu marksistowskiego w sprawie religii Wszystkie współczesne religie i kościoły, wszystkie i wszelkie organizacje religijne marksizm traktuje zawsze jako organy burżuazyjnej reakcji, służące do obrony wyzysku i tumanienia klasy robotniczej. Równocześnie jednak Engels niejednokrotnie potępiał ludzi, którzy chcieli być „bardziej lewicowi” lub „bardziej rewolucyjni” niż socjaldemokracja i włączali do programu partii robotniczej bezpośrednie uznanie ateizmu w sensie wypowiedzenia wojny religii. W roku 1874 Engels, omawiając słynny manifest uchodźców Komuny, blankistów, którzy przebywali na emigracji w Londynie, traktuje jako nonsens ich hałaśliwe proklamowanie wojny z religią, oświadczając, że tego rodzaju wypowiedzenie wojny stanowi najlepszy sposób, by ożywić zainteresowanie dla religii i utrudnić rzeczywiste obumieranie religii. Engels zarzuca blankistom brak zdolności zrozumienia tego, że jedynie walka klasowa mas robotniczych, wszechstronnie wciągająca jak najszersze warstwy proletariatu do świadomie rewolucyjnej praktyki społecznej, jest rzeczywiście zdolna wyzwolić uciskane masy z jarzma religii, podczas gdy proklamowanie wojny z religią jako politycznego zadania partii robotniczej jest anarchistycznym frazesem Również w roku 1877 w „Anty-Dühringu”, bezwzględnie potępiając najmniejsze ustępstwa Dühringa-filozofa na rzecz idealizmu i religii, Engels nie mniej stanowczo potępia rzekomo rewolucyjną ideę Dühringa o zakazie religii w społeczeństwie socjalistycznym. Wypowiadać tego rodzaju wojnę religii oznacza – jak powiada Engels – „przebismarkować samego Bismarcka”, tj. powtórzyć niedorzeczność bismarkowskiej walki z klerykałami (sławetna „walka o kulturę”, Kulturkampf, tj. walka Bismarcka w latach siedemdziesiątych XIX wieku z niemiecką partią katolików, partią „centrum”, za pomocą policyjnych represji wobec katolicyzmu). Tego rodzaju walką Bismarck jedynie umocnił wojujący klerykalizm katolików, jedynie zaszkodził sprawie rzeczywistej kultury, ponieważ na pierwszy plan zamiast podziałów politycznych wysunął podziały religijne, odwrócił uwagę pewnych warstw klasy robotniczej i demokracji od aktualnych zadań walki klasowej i rewolucyjnej w kierunku najbardziej powierzchownego i fałszywego burżuazyjnego antyklerykalizmu. Oskarżając Dühringa, który pragnął uchodzić za ultrarewolucjonistę, o chęć powtórzenia w innej postaci tego samego bismarkowskiego głupstwa, Engels żądał od partii robotniczej, by umiała cierpliwie pracować nad sprawą zorganizowania i uświadomienia proletariatu, sprawą, która prowadzi do 1 Mowa o wystąpieniu posła do III Dumy Państwowej, socjaldemokraty P. Surkowa podczas omawiania budżetu Synodu na posiedzeniu Dumy w dniu 14 (27) kwietnia 1909 r. (patrz: Stienograficzeskij otczot III Gosudarstwiennoj dumy, II siessija, czast' III, s. 2074). Dane o dyskusji nad projektem wystąpienia Surkowa na forum frakcji Dumy przytoczono w artykule „Prienija w dumskoj socyał-diemokraticzeskoj frakcyi po woprosu ob otnoszenii socyał-diemokratii k rieligii”, opublikowanym w nrze 45 gazety „Proletarij” z 13 (26) maja 1909 r. w rubryce „Iz partii”. – Red. 2 Por. K. Marks: „Przyczynek do heglowskiej filozofii prawa. Wstęp”, w: K. Marks, F. Engels: Dzieła , t. 1, Warszawa 1976, s. 458. – Red. 3 Por. F. Engels: „Literatura emigracyjna. II. Program blankistowskich uchodźców Komuny”, w: K. Marks, F. Engels: Dzieła , t. 18, Warszawa 1969, s. 585-594. – Red. - 3 - © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Włodzimierz I. Lenin – O stosunku partii robotniczej do religii (1909 rok) obumierania religii, a nie wdawała się w awanturnicze wojny polityczne z religią Ten punkt widzenia przyswoiła sobie organicznie niemiecka socjaldemokracja, która opowiedziała się na przykład za wolnością dla jezuitów, za wpuszczeniem ich do Niemiec, za zniesieniem wszelkich metod walki policyjnej z tą lub inną religią. „Uznanie religii za sprawę prywatną” – słynny punkt programu erfurckiego (z 1891 roku) – usankcjonował tę taktykę polityczną socjaldemokracji. Taktyka ta zdążyła już obecnie stać się rutyną, zdążyła zrodzić nowe wypaczenie marksizmu w kierunku przeciwnym, w kierunku oportunizmu. Zaczęto komentować tezę programu erfurckiego w tym sensie, że my, socjaldemokracja, nasza partia, uważamy religię za sprawę prywatną, że dla nas, jako socjaldemokratów, dla nas, jako partii, religia jest sprawą prywatną. Nie wszczynając bezpośredniej polemiki z tym oportunistycznym poglądem Engels w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku uznał za konieczne wystąpić przeciwko niemu w sposób zdecydowany nie w formie polemicznej, lecz pozytywnej. Mianowicie: Engels uczynił to w formie oświadczenia specjalnie przezeń podkreślonego, że socjaldemokracja uważa religię za sprawę prywatną w stosunku do państwa , lecz bynajmniej nie w stosunku do siebie, nie w stosunku do marksizmu, nie w stosunku do partii robotniczej Taka jest strona zewnętrzna historii wypowiedzi Marksa i Engelsa w kwestii religii. Dla ludzi, którzy traktują marksizm niedbale, dla ludzi nie umiejących lub nie chcących myśleć historia ta jest kłębkiem bezmyślnych sprzeczności i wahań marksizmu: ot, jakaś tam niby mieszanina „konsekwentnego” ateizmu i „pobłażliwości” dla religii, jakieś „pozbawione zasad” wahania miedzy r-r-rewolucyjną wojną z bogiem a tchórzliwą chęcią „przypodobania się” wierzącym robotnikom, obawa odstraszenia ich itd. itp. W literaturze frazesowiczów anarchistycznych można znaleźć niemało tego typu wycieczek pod adresem marksizmu. Ale kto jest w stanie choć trochę poważnie odnosić się do marksizmu, wniknąć w jego podstawy filozoficzne oraz w doświadczenie międzynarodowej socjaldemokracji, ten z łatwością dostrzeże, że taktyka marksizmu w stosunku do religii jest głęboko konsekwentna i przemyślana przez Marksa i Engelsa, że to, co dyletanci lub nieucy uważają za wahania, wynika wprost i nieuchronnie z materializmu dialektycznego. Byłoby wielkim błędem sądzić, że pozorne „umiarkowanie” marksizmu w stosunku do religii tłumaczy się tak zwanymi względami „taktycznymi” w sensie chęci „nieodstraszenia” itp. Przeciwnie, linia polityczna marksizmu również w tej kwestii jest nierozerwalnie związana z jego podstawami filozoficznymi. Marksizm – to materializm. Jako taki jest on tak samo nieubłaganie wrogi religii, jak materializm encyklopedystów XVIII wieku lub materializm Feuerbacha. To nie ulega wątpliwości. Ale materializm dialektyczny Marksa i Engelsa idzie dalej niż encyklopedyści i Feuerbach i rozciąga filozofię materialistyczną na dziedzinę historii, na dziedzinę nauk społecznych. Powinniśmy walczyć z religią. Jest to abecadło całego materializmu, a więc również marksizmu. Ale marksizm nie jest materializmem, który zatrzymał się na abecadle. Marksizm idzie dalej. Mówi on: należy umieć walczyć z religią, w tym zaś celu trzeba materialistycznie wyjaśnić źródła wiary i religii wśród mas. Walki z religią nie wolno ograniczać do abstrakcyjno-ideologicznej propagandy, nie wolno jej sprowadzać do takiej propagandy; walkę tę należy powiązać z konkretną praktyką ruchu klasowego, który zmierza do usunięcia społecznych korzeni religii. Dlaczego religia utrzymuje się wśród zacofanych warstw proletariatu miejskiego, wśród szerokich warstw półproletariatu, a także wśród mas chłopstwa? Wskutek ciemnoty ludu – odpowiada burżuazyjny postępowiec, radykał albo burżuazyjny materialista. A więc – precz z religią, niech żyje ateizm, naszym głównym zadaniem jest rozpowszechnianie poglądów ateistycznych. Marksista powiada: nieprawda. Taki pogląd – to powierzchowne, burżuazyjnie ograniczone kulturnictwo. Taki pogląd tłumaczy korzenie religii nie dość wnikliwie, nie materialistycznie, lecz idealistycznie. We współczesnych krajach kapitalistycznych są to korzenie przede wszystkim społeczne . Społeczny ucisk mas pracujących, ich pozorna całkowita bezradność wobec ślepych sił kapitalizmu, który co dzień i co godzinę sprawia po tysiąckroć więcej najokrutniejszych cierpień, najbardziej dzikich męczarni zwykłym ludziom pracy niż wszelkie 4 Por. F. Engels: „Anty-Dühring”, w: K. Marks, F. Engels: Dzieła , t. 20, Warszawa 1972, s. 354. – Red. 5 Por. F. Engels: „Wprowadzenie do pracy «Wojna domowa we Francji»”, w: K. Marks, F. Engels: Dzieła , t. 22, Warszawa 1971, s. 231. – Red. - 4 - © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Włodzimierz I. Lenin – O stosunku partii robotniczej do religii (1909 rok) nadzwyczajne wydarzenia, jak wojny, trzęsienia ziemi itd. – oto w czym tkwią najgłębsze, współczesne korzenie religii. „Strach stworzył bogów”. Strach wobec ślepej siły kapitału, która jest ślepa, gdyż masy ludowe nie mogą jej przeniknąć, która na każdym kroku życia proletariusza i drobnego posiadacza grozi przyniesieniem i przynosi mu „nagłą”, „nieoczekiwaną”, „przypadkową” ruinę, zgubę, śmierć głodową, czyni zeń nędzarza, paupra, prostytutkę – oto owe korzenie współczesnej religii, które przede wszystkim i nade wszystko winien mieć na uwadze materialista, jeśli nie chce pozostawać materialistą na poziomie przedszkola. Żadna uświadamiająca książka nie wykorzeni religii wśród mas zahukanych przez kapitalistyczną katorgę, uzależnionych od ślepych, niszczycielskich sił kapitalizmu, dopóki same te masy nie nauczą się społem, w sposób zorganizowany, planowo i świadomie walczyć z tymi korzeniami religii, z panowaniem kapitału we wszystkich jego postaciach. Czy wynika stąd, że książka uświadamiająca, wymierzona przeciwko religii jest szkodliwa lub zbyteczna? Nie. Wynika stąd zgoła coś innego. Wynika stąd, że ateistyczna propaganda socjaldemokracji winna być podporządkowana jej głównemu zadaniu: rozwijaniu walki klasowej wyzyskiwanych mas przeciwko wyzyskiwaczom. Człowiek, który nie wniknął w podstawy materializmu dialektycznego, tj. filozofii Marksa i Engelsa, może nie zrozumieć (lub co najmniej nie zrozumieć od razu) tego twierdzenia. Jakże to? Podporządkować propagowanie idei, głoszenie określonych idei, walkę z tym wrogiem kultury i postępu, który utrzymuje się w ciągu tysiącleci (tj. z religią) – walce klasowej, tj. walce o określone cele praktyczne w dziedzinie ekonomicznej i politycznej? Tego rodzaju zarzut należy do rzędu utartych zarzutów wysuwanych przeciw marksizmowi, świadczących o absolutnym niezrozumieniu dialektyki Marksa. Sprzeczność wprawiająca w zakłopotanie tych, którzy występują z podobnymi zarzutami, jest żywą sprzecznością samego życia, to znaczy sprzecznością dialektyczną, nie zaś sprzecznością w słowach, zmyśloną. Oddzielać absolutną, nieprzebytą granicą teoretyczną propagandę ateizmu – czyli podważanie wierzeń religijnych wśród określonych warstw proletariatu – od powodzenia, przebiegu, warunków walki klasowej tych warstw – znaczy rozumować niedialektycznie, czynić z tego, co jest granicą ruchomą, względną, granicę absolutną – znaczy przemocą rozrywać to, co jest nierozerwalnie związane z realną rzeczywistością. Weźmy przykład. Proletariat danego obwodu i danej gałęzi przemysłu dzieli się, przypuśćmy, na czołową warstwę dość świadomych socjaldemokratów, którzy oczywiście są ateistami, oraz na robotników dość zacofanych, związanych jeszcze ze wsią i chłopstwem, którzy wierzą w boga, chodzą do kościoła albo nawet ulegają bezpośrednim wpływom miejscowego duchownego, który, dajmy na to, organizuje chrześcijański związek robotniczy. Przypuśćmy następnie, że walka ekonomiczna w tej miejscowości doprowadziła do strajku. Marksista powinien na pierwszym miejscu postawić powodzenie ruchu strajkowego, powinien w tej walce stanowczo przeciwdziałać podziałowi robotników na ateistów i chrześcijan, zdecydowanie walczyć przeciwko takiemu podziałowi. Głoszenie ateizmu może w takich warunkach okazać się i zbyteczne, i szkodliwe, nie z punktu widzenia kołtuńskich obaw przed odstraszeniem warstw zacofanych, przed utratą mandatu przy wyborach itp., lecz z punktu widzenia rzeczywistego postępu walki klasowej, która w warunkach współczesnego społeczeństwa kapitalistycznego po stokroć lepiej doprowadzi robotników-chrześcijan do socjaldemokracji i ateizmu niż sama propaganda ateistyczna. Głosiciel ateizmu w takiej chwili i w takich warunkach działałby jedynie na rękę popu i popom, którzy niczego bardziej nie pragną, jak zastąpienia podziału robotników według ich stosunku do strajku przez podział według ich stosunku do wiary w boga. Anarchista, głosząc wojnę z bogiem za wszelką cenę, w praktyce pomógłby popom i burżuazji (jak zresztą zawsze anarchiści faktycznie pomagają burżuazji). Marksista winien być materialistą, tzn. wrogiem religii, ale materialistą dialektycznym, tzn. stawiającym sprawę walki z religią nie abstrakcyjnie, nie na gruncie oderwanej, wyłącznie teoretycznej, zawsze jednakiej propagandy, lecz konkretnie, na gruncie walki klasowej, która toczy się w rzeczywistości i która wychowuje masy najbardziej i najlepiej. Marksista winien umieć uwzględniać całokształt konkretnej sytuacji, zawsze znajdować granicę między anarchizmem a oportunizmem (granica ta jest względna, ruchoma, zmienna, ale granica ta istnieje), nie wpadać ani w abstrakcyjny, deklaratywny, w rzeczywistości czczy „rewolucjonizm” anarchisty, ani w kołtuństwo i - 5 - © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ] |