W obronie argumentu God of the gaps - Stanisław Wszołek, Filozofia PDFy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->ARTYKUŁYZAGADNIENIA FILOZOFICZNEW NAUCEXXIII / 1998, s. 103–118∗Stanisław WSZOŁEKW OBRONIE ARGUMENTUGOD OF THE GAPSW telegraficznym skrócie argumentGod of the gapsmożna przedsta-wić w sposób następujący. Próbując poznać świat, raz po raz dochodzimydo granic naszych możliwości i stawiamy pytania, na które nie potrafimyudzielić odpowiedzi. Wówczas, mniej lub bardziej świadomie, przywołujemyBoga lub Coś, co jest Jego filozoficznym substytutem, by zatkać dziury na-szej ignorancji.Poniżej przedstawię kilka wersji takiego rozumowania, a następnie spró-buję bronić opinii, że logika argumentuGod of the gapstylko w nielicznychprzypadkach zasługuje na całkowite potępienie — wtedy mianowicie, gdytowarzyszy jej fundacjonistyczna koncepcja teologii.1. Początki argumentuPoczątki myślenia według logiki argumentu „Boga od zapychania dziur”są trudne do ustalenia, ale nie możemy powiedzieć, by były tak stare, jakludzka myśl religijna. Wprawdzie religia — jak uczą socjologowie — jesttak wiekowa jak ludzkość, więc pierwsze wyjaśnienia teologiczne można zre-konstruować w sposób obrazujący logikę omawianego argumentu, jednakprzed pojawieniem się ideału wiedzy naukowej (opartej na logosie) trudnomówić o dziurach w wiedzy. Dostępne świadectwa jednoznacznie wskazują,że starożytni pojmowali świat jako rodzaj społeczności rządzonej przez bó-stwa kierujące się na podobieństwo ludzi rozumem, wolą i uczuciami. Rzą-dziły one naturą lub częściej jej wydzieloną częścią według własnej wolii upodobania. Każde zjawisko naturalne, czy to była niska pozycja Słońcaw zimie, czy wylewy Nilu, zależało od pewnego zachowania Boga lub bo-gów. Podobnie traktowano sprawy ludzkie. Homer opowiada, na przykład,o zemście bogów na wygłodzonej załodze Odyseusza, która skradła i zjadłaTekst został zrekonstruowany przy pomocy środków automatycznych; moż-liwe są więc pewne błędy, których sygnalizacja jest mile widziana (obi@opoka.org). Tekstelektroniczny posiada odrębną numerację stron.∗UWAGA:2Stanisław WSZOŁEKświęte byki na Trynakrii1. Takich przykładów mamy dość dużo. Jest jasne,że w zaludnionych bogami opowieściach–wyjaśnieniach powstałych w świe-cie mitologicznym trudno doszukiwać się dziur w wiedzy, skoro w czasie ichpowstawania nie było jeszcze wiedzy w sensie wyjaśnienia odwołującego siędo naturalnych sił i przyczyn.Inny, nie–mitologiczny sposób myślenia o świecie wyłonił się jednak dośćwcześnie. Nowa idea, którą zawdzięczamy Grekom, miała wszystkie cechy re-wolucji: zjawiska przyrody nie są wynikiem wolnych decyzji Boga czy bóstw,lecz rezultatem wewnętrznej konieczności rządzącej takim, a nie innym bie-giem zjawisk naturalnych. Jońscy filozofowie przyrody położyli fundamentypod przekonanie, że jedne zjawiska są powodowane przez inne zjawiska na-turalne. Herodot, będący rzecznikiem greckiego ruchu intelektualnego, nieprzywołuje żadnych bogów, gdy wyjaśnia wylewy Nilu, ale odwołuje siędo etezjańskich wiatrów wiejących z północy. Ten styl myślenia rozwijałsię bardzo szybko i wkrótce doprowadził do tego, co O. Pedersen nazwał„demitologizacją natury”2. Nie będziemy się tutaj rozwodzić nad tym cie-kawym procesem. Wystarczy uświadomić sobie jego nieodzowność. Dopierona gruncie idei, która dziś wydaje się nam oczywista, że zjawiska naturalnemożna wyjaśniać przez odwołanie się do innych zjawisk naturalnych, mo-gła rozwinąć się wiedza (nauka), i dopiero w jej kontekście można szukaćśladów myślenia przywołującego Boga do zapchania dziur w naszej wiedzy.Kiedy już pojawił się ideał wiedzy wyjaśniającej jedne zjawiska naturalneprzez odwołanie się do innych zjawisk, tropienie argumentacji zasłaniającejBogiem dziury w ludzkiej wiedzy staje się celowe i interesujące.Ślady takiej argumentacji są liczne; najjaskrawsze można spotkać w filo-zofii wyrosłej na marginesie teorii naukowych. W drugiej połowie XX wiekuomawiany argument przeżywa swój renesans za sprawą tzw. filozofującychfizyków. Nazwa jest dość umowna, bo w gruncie rzeczy wspomnianymi „fi-zykami” są nie tylko fizycy, ale także biologowie, chemicy, astronomowie,kosmologowie etc. Chodzi o to, że w ostatnich dekadach uczeni z różnychspecjalności zaczęli przejawiać ożywione zainteresowanie problematyką me-tafizyczną — jeśli pod tym terminem umieścimy, zgodnie z etymologiąsłowa, szeroką grupę zagadnień wykraczających poza fizykę (physis), tzn.poza przyrodę.1Homer,2O.Odyseja,tł. J. Wittlin, Warszawa: PWN, 1931, XII, 371n.Pedersen,Konflikt czy symbioza?,tł. W. Skoczny, Tarnów: Biblos, 1997, s. 32n.Zob. Herodot,DziejeII, 20.W OBRONIE ARGUMENTUGOD OF THE GAPS2. Dwie wersje argumentuGod of the gaps3Newtonowska nauka XVII–wieczna stanowilocus clasicus,które należypilnie studiować, w celu zrozumienia tej argumentacji. Wprawdzie sam New-ton nie był tak entuzjastycznym jej zwolennikiem jak na przykład R. Boyle,ale skuteczność mechaniki stworzonej przez Newtona pozwala znakomiciezilustrować dyskutowane przez nas zagadnienie. Osiągnięcie Newtona byłoze wszech miar godne podziwu. Po raz pierwszy w historii zjawiska na niebiei na ziemi zostały objęte jednym równaniem, które można było zapisać napudełku od zapałek. Nic dziwnego, że mit twórcy mechaniki szybko rósł.Przy końcu XVIII wieku A. Pope napisał odtąd często przytaczane słowa:Nature and nature’s laws lay hid in night:God said: Let Newton be! And all was light!Komentując te wersy I. Prigogine i I. Stengers nie zawahali się powie-dzieć, że „w oczach XVIII–wiecznej Anglii Newton był ‘nowym Mojżeszem’,któremu zostały pokazane ‘tablice prawa’”3. System świata — jak nazy-wano teorię Newtona — przedstawiał się tak wspaniale, że jeno nielicznizdolni byli dostrzec jego ograniczenia. Wśród nich pierwszym był sam prze-nikliwy twórca mechaniki klasycznej. Newton doskonale zdawał sobie sprawęz tego, że wyrażone w postaci równań różniczkowych prawa mechaniki niemają „sensu fizycznego” dopóty, dopóki nie zostaną im zadane warunki po-czątkowe. WPrincipiachczytamy: „[...] chociaż te ciała mogą w istocieporuszać się po swoich orbitach jedynie na mocy praw grawitacji, to jednakw żadnym wypadku nie mogły one uzyskać dzięki tym prawom początko-wego położenia na orbitach”4. Zadanie początkowych położeń i prędkościdla równań ruchu nie było jedynym problemem. Skoro prawa mechaniki nietylko nie są w stanie zadać sobie jakichkolwiek warunków początkowych, totym bardziej warunków dobranych rozumnie. Tymczasem w świecie New-tona wyraźnie obowiązuje rozumna myśl, porządek i celowość. I jest tak po-mimo licznych przeszkód i perturbacji, powodowanych, na przykład, przezkomety odwiedzające układ słoneczny. Gdyby świat pozostawić bez ingeren-Prigogine, I. Stengers,Order out of Chaos. Man’s New Dialoque with Nature,London: W. Heinemann, 1984, s. 27.4I. Newton,Mathematical Principles of Natural Philosophy and His System of theWorld,tr. by A. Motte in 1729, rev. by F. Cajori, Berkeley, Los Angeles, London: Uni-versity of California Press, 1962, s. 543.3I.4Stanisław WSZOŁEKcji z zewnątrz, to perturbacje te z czasem doprowadziłyby do „rozregulowa-nia całego układu” i katastrofy. Wiemy, że jest inaczej. Tłumacząc ten stanrzeczy, Newton nie waha się przywołać Boga zadającego właściwe warunkipoczątkowe równaniom ruchu i poprawiającego świat, ilekroć sytuacja tegowymaga.W świetle tych wyjaśnień rozumiemy deklarację autoraPrincipiówza-wartą w liście do ucznia — R. Bentley’a: „Gdy pisałem Traktat o naszymSystemie, miałem przed oczyma takie Zasady, które mogłyby doprowadzićludzi do wiary w Boga, i nic nie może mi sprawić większej radości, niżstwierdzenie ich przydatności do tego celu”5. Mamy tu wszystkie elementyargumentacji „Boga od zapychania dziur”. Wskazując na pewne cechy sys-temu planetarnego, które nie mogły być rezultatem „przyczyny czysto na-turalnej”, „ślepej i przypadkowej”, Newton odwołuje się do „InteligentnegoAgensa” (s. 284). Mówiąc inaczej, jeśli zgodzimy się, że mechanika newto-nowska opisuje świat, w którym żyjemy, to pewne cechy tego świata po-zostają problematyczne i niezrozumiałe. Niezrozumiałość ta znika dopierowtedy, gdy odwołamy się do poza–mechanicznej Przyczyny, czyli do inter-wencji Boga.Słabość takiej argumentacji została szeroko omówiona. Rozwijająca sięnauka stopniowo i skutecznie wypełniała Newtonowskie „dziury”, a Bóg–Łatacz stawał się powoli zbyteczny. Okazało się, że przypisywanie Bogu rolipoprawiacza maszyny świata jest kiepskim sposobem uprawiania apologe-tyki. Nie ma potrzeby, by pozaświatowa Istota poprawiała co jakiś czasświat, skoro wystarczy poprawić samą mechanikę.P. S. Laplace, zwany niekiedy „Newtonem Francji”, poświęcił sporoczasu na wykazanie dynamicznej stabilności systemu słonecznego. Ostatecz-nie w 1796 roku wExposition du syst`me du mondeotwarcie podjął problemeNewtona. Jeśli dla twórcy mechaniki cały System wskazywał na Inteligent-nego Agensa, to już dla Laplace’a wszystko, łącznie z genezą Systemu, mogłozostać wyjaśnione w naturalny sposób6. Rozwój nauki i pojawienie się idei,że system świata ma charakter autokorekcyjny, były tak charakterystyczne,że znalazły swą ilustrację w częściowo legendarnej wymianie zdań międzyNapoleonem i Laplacem. Historyczne badania wskazują, że Laplace’owi nieudało się odwieść Pierwszego Konsula od newtonowskiej teologii, mimoprzekonujących argumentów, że „łańcuch naturalnych przyczyn wystarczaNewton’s Papers nad Letters on Natural Philosophy,ed. by I. B. Cohen, Cam-bridge, Mass.: Harvard Univeristy Press, 1958, s. 280.6P. S. Laplace,Exposition de syst`me du monde,Paris: Bachelier,61835, s. 464–469.e5IsaacW OBRONIE ARGUMENTUGOD OF THE GAPS5do wyjaśnienia powstania i zachowania tego cudownego systemu”. Później-sze wersje znacznie uprościły przebieg dyskusji, wkładając w usta Laplace’a,odpowiadającego na pytanie: Kto jest autorem tego wszystkiego? — słowa:Je n’avais pas besoin de cette hypoth`se–l`7. Słowa Laplace’a niekoniecznieeanależy traktować jako ateistyczne wyznanie wiary. Można je rozumieć jakopodkreślenie metodologicznej tezy, że zasady mechaniki muszą być mecha-niczne. Gdyby jednak — jak chcą niektórzy komentatorzy — zrozumieć tesłowa jako naukowe potwierdzenie ateizmu, wówczas mielibyśmy do czynie-nia również z argumentacjąGod of the gaps,tyle że w odwrotnym kierunku— skoro nie ma dziur, to nie potrzebujemy Boga.Tę wersję argumentu błyskotliwie omówił M. Heller na bliższym czasomwspółczesnym przykładzie związanym z aktualnie przyjmowanym standar-dowym modelem kosmologicznym. Historia powstania tego modelu, popu-larnie zwanego teorią Wielkiego Wybuchu, jest pasjonująca. A. Einstein,który w 1917 roku skonstruował swój pierwszy model kosmologiczny, naj-wyraźniej starał się uniknąć wszelkich warunków brzegowych, tzn. pragnąłzbudować model zupełny i samozwarty, nie domagający się żadnych założeńspoza modelu. Zamysł ten, okupiony wprowadzeniem tzw. stałej kosmolo-gicznej, powiódł się twórcy teorii względności tylko chwilowo. Statyczny mo-del Wszechświata z zamkniętą przestrzenią wkrótce okazał się niestabilnyi w pracach A. Friedmana i innych kosmologów został zastąpiony innymi mo-delami, które „wyjaśniały” odkryte w międzyczasie zjawisko ucieczki galak-tyk, tzn. rozszerzania się Wszechświata. Idea ekspandującego Wszechświataod początku swego pojawienia się w klasycznej (tzn. nie–kwantowej) kosmo-logii budziła silne reakcje ze względu na występującą w modelach osobliwość.„W klasie modeli kosmologicznych, którą zdają się coraz bardziej potwier-dzać przeprowadzane dziś przez astronomów obserwacje, nie możemy co-fać się w nieskończoność, idąc wstecz za kolejnymi stanami Wszechświata.Istnieje pewien stan osobliwy: w równaniach opisujących model ujawniasię on jako punkt, w którym pewne funkcje zmierzają do nieskończoności;w interpretacji fizycznej jest chwilą startu kosmicznej ekspansji, momen-tem ‘wybuchu’ Wszechświata”8. Zauważmy, że „osobliwość” jest nazwą naoznaczenie dziury w naszej wiedzy. Dzisiejsza nauka nie zna metod, które po-Hahn,Laplace and the Vanishing Role of God in the Physical Universe,[w:]TheAnalytic Spirit: Esseys in the History of Science in Honor of Henry Guerlac,ed. HaryWoolf, Ithaca: Cornell University Press, 1981, s. 85–86.8M. Heller,Kosmiczna przygoda Człowieka Mądrego,Kraków: Wyd. Znak, 1994,s. 202–203.7R. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |