W sieci zmysłów - Dunlop Barbara

W sieci zmysłów - Dunlop Barbara,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Barbara DunlopW sieci zmysłówTłu​ma​cze​nieJu​li​ta Mir​skaROZDZIAŁ PIERWSZYUśmie​cha​jąc się z dumą, Ka​lis​sa Smith zdję​ła brud​ne rę​ka​wi​ce. Pra​ca u New​ber​-gów trwa​ła mie​siąc, za to te​raz… Te​raz na środ​ku ogro​du rósł pięk​ny nowy traw​-nik, pod ścia​na​mi domu kwi​tły kwia​ty, a sku​pi​sko klo​nów ja​poń​skich i igla​ków da​wa​-ło zba​wien​ny cień.– Świet​ny ten pie​przo​wiec – rze​kła Me​gan, któ​ra sta​ła przy fir​mo​wym pi​ka​pie.– Waż​ne, żeby im się spodo​bał. – New​ber​go​wie byli wy​ma​ga​ją​cy​mi klien​ta​mi.– Przy​naj​mniej coś za​ro​bi​my?– Mam na​dzie​ję. Traw​nik spo​ro kosz​to​wał, ale za​osz​czę​dzi​ły​śmy na ro​bo​ciź​nie.– Bo mamy ta​nią siłę ro​bo​czą.– To praw​da. – Ka​lis​sa po​ru​szy​ła ra​mio​na​mi. Po tylu dniach wy​tę​żo​nej pra​cywszyst​ko ją bo​la​ło, ale nie ma tego złe​go, co by na do​bre nie wy​szło: zy​ska​ła ład​nąopa​le​ni​znę i nie mu​sia​ła cho​dzić na si​łow​nię. – Pstryk​nę kil​ka zdjęć na na​szą stro​nę.Fir​ma Mo​sa​ic Land​sca​ping po​wsta​ła rok temu, gdy jej wła​ści​ciel​ki uzy​ska​ły dy​-plom z ar​chi​tek​tu​ry kra​jo​bra​zu.– W po​czcie gło​so​wej są trzy nowe wia​do​mo​ści.– Mo​że​my coś zjeść, za​nim przyj​mie​my ko​lej​ne zle​ce​nie?– Taka roz​pu​sta?Po​sta​no​wi​ły wstą​pić do Ben​ny’s Bur​gers, ma​łej knajp​ki nie​opo​dal skle​pu, któ​ryuda​ło im się ta​nio wy​na​jąć w za​chod​niej czę​ści Chi​ca​go. Nad skle​pem znaj​do​wa​łosię ich miesz​kan​ko. Na ra​zie jed​nak Ka​lis​sa wy​ję​ła z tor​by apa​rat i ro​bi​ła zdję​cia.Me​gan po​cho​wa​ła na​rzę​dzia, po czym przy​sia​dła na stop​niu i za​czę​ła prze​glą​dać ta​-blet.– I co? – za​wo​ła​ła Ka​lis​sa, kie​ru​jąc apa​rat na ścież​kę, któ​rą z obu stron po​ra​sta​łybia​łe i ró​żo​we pi​wo​nie.– Wie​le osób szu​ka zwy​kłych ogrod​ni​ków, ta​kich, któ​rzy strzy​gli​by tra​wę i gra​bi​lili​ście. – Roz​ma​wia​ły o tym, że war​to zwięk​szyć ofer​tę fir​my. Gdy​by zna​la​zły pra​-cow​ni​ków, to cze​mu nie? – Ojej! Czyż​byś za​po​mnia​ła mi o czymś po​wie​dzieć?– O czym? – Ka​lis​sa przy​cup​nę​ła koło przy​ja​ciół​ki.Ta po​ka​za​ła jej ta​blet. Na ekra​nie zo​ba​czy​ła no​wo​żeń​ców: on w smo​kin​gu, onaw prze​pięk​nej suk​ni, z ogrom​nym wie​lo​barw​nym bu​kie​tem w ręku.– To fer​di​nand pi​chard? – Ni​g​dy nie wi​dzia​ła tej od​mia​ny róż w tak in​ten​syw​niepur​pu​ro​wej bar​wie.– Cho​dzi mi o pan​nę mło​dą.Ka​lis​sę za​mu​ro​wa​ło na wi​dok wła​snej twa​rzy.– To ja​kiś fo​to​mon​taż…– Też tak po​my​śla​łam. Ale zdjęć jest dużo wię​cej.Ka​lis​sa wzię​ła od przy​ja​ciół​ki ta​blet. Za​trzy​ma​ła się przy zdję​ciu mał​żon​ków kro​-ją​cych tort we​sel​ny.– Sied​mio​pię​tro​wy – po​li​czy​ła Me​gan.– Naj​wy​raź​niej w moim dru​gim ży​ciu je​stem bo​ga​ta. Szko​da, że sama so​bie niemogę udzie​lić po​życz​ki. – Ka​lis​sa po​dej​rze​wa​ła, że przy​ja​ciół​ka po​sta​no​wi​ła zro​bićżart z oka​zji jej zbli​ża​ją​cych się uro​dzin.– Mąż ni​cze​go so​bie.– No, nie​złe cia​cho.– Sha​ne Col​born – prze​czy​ta​ła Me​gan.– Gdzieś sły​sza​łam to na​zwi​sko.– Fa​cet jest wła​ści​cie​lem Col​born Ae​ro​spa​ce.– Nie spodo​ba mu się ten żart.– To nie jest żart. Zdję​cia są na por​ta​lu Ni​ght​ti​me News.– Boże, Me​gan, trze​ba je usu​nąć.– Kal, to nie jest fo​to​mon​taż. To są zdję​cia ze ślu​bu Col​bor​na. Wy​da​je mi się, żemasz so​bo​wtó​ra.– So​bo​wtó​ry wy​stę​pu​ją w baj​kach.– Może sklo​no​wa​no cię w nie​mow​lęc​twie?– Wąt​pię, żeby wte​dy klo​no​wa​no lu​dzi.– Dziś też się nie klo​nu​je. Jest jed​no wy​tłu​ma​cze​nie: masz sio​strę bliź​niacz​kę. –Ka​lis​sa po​trzą​snę​ła gło​wą. – Prze​cież by​łaś ad​op​to​wa​na.– Jako rocz​ne dziec​ko. Moja mama wie​dzia​ła​by, gdy​bym mia​ła sio​strę.Gil​da Smith nie była do​brze zor​ga​ni​zo​wa​na. Ko​cha​ła sher​ry, o róż​nych rze​czachza​po​mi​na​ła, ale nie za​po​mnia​ła​by, że jej ad​op​to​wa​na cór​ka ma sio​strę.– Pew​nie roz​dzie​lo​no was po uro​dze​niu.– Kto by to zro​bił?– Nie wiem. Z pod​pi​su pod zdję​ciem wy​ni​ka, że ta ko​bie​ta na​zy​wa się Dar​ci Ri​-vers. Od dziś Col​born.– Moja bio​lo​gicz​na mama na​zy​wa​ła się Thorp.– Ty przy​ję​łaś na​zwi​sko swo​ich ro​dzi​ców ad​op​cyj​nych, a Dar​ci swo​ich.Ka​lis​sa znów przyj​rza​ła się twa​rzy na zdję​ciu. To nie może być przy​pa​dek, po​do​-bień​stwo jest zbyt duże…– Po​win​naś do niej za​dzwo​nić. Może po​ży​czy​ła​by nam parę gro​szy?– Chy​ba żar​tu​jesz?– Bab​ka wy​szła za mi​liar​de​ra. I jak tyl​ko na cie​bie spoj​rzy…– Nie spoj​rzy. Nie za​mie​rzam być ubo​gą krew​ną, któ​ra zja​wia się z wy​cią​gnię​tąręką.– Nie mu​sisz o nic pro​sić.– Na​wet gdy​bym nie pro​si​ła, Dar​ci i tak po​my​śli, że przy​cho​dzę, bo prze​czy​ta​łamo jej mał​żeń​stwie z mi​liar​de​rem.– Pew​nie sama za​pro​po​nu​je ci for​sę.– Me​gan, prze​stań!– Prze​cież by​śmy od​da​ły. A jej parę ty​się​cy nie zro​bi​ło​by róż​ni​cy.– Nie! – Ka​lis​sa zwró​ci​ła przy​ja​ciół​ce ta​blet.– Nie mo​żesz jej zi​gno​ro​wać.– Za​ło​ży​my się?Ri​ley El​lis, wła​ści​ciel fa​bry​ki sa​mo​lo​tów El​lis Avia​tion, był prze​ję​ty, a za​ra​zemprze​ra​żo​ny. Fir​ma się roz​ra​sta​ła, zdo​by​wał nowe kon​trak​ty, wziął po​tęż​ny kre​dyt,sło​wem: za​czy​nał nowe ży​cie.– Okej, wci​skam – po​in​for​mo​wał prze​by​wa​ją​ce​go w Se​at​tle Wade’a Cor​mac​ka,sze​fa Zoom Tac, fir​my do​star​cza​ją​cej więk​szość czę​ści do sil​ni​ków E-22.Za​pa​li​ły się gór​ne świa​tła, kom​pu​te​ry oży​ły, włą​czy​ły się kon​tro​l​ki. Set​ka pra​cow​-ni​ków wy​da​ła okrzyk ra​do​ści. Oczy​wi​ście to nie je​den prze​łącz​nik uru​cho​miłwszyst​ko, po pro​stu świa​tła były sy​gna​łem dla kie​row​ni​ków przy po​szcze​gól​nychsta​no​wi​skach. Szes​na​ste​go sierp​nia ósma rano – ten dzień za​pi​sze się w pa​mię​ci lu​-dzi z El​lis Avia​tion.– Ze​gar ru​szył. – Z kład​ki na trze​cim po​zio​mie Ri​ley po​ma​chał do ze​spo​łu. Gdyokrzy​ki uci​chły, skie​ro​wał się do ga​bi​ne​tu. – Te​raz cze​ka​my na ostat​nie czę​ści. A cou cie​bie?– Wszyst​ko zgod​nie z pla​nem – od​parł Wade.Ri​ley ubra​ny w spodnie bo​jów​ki, T-shirt i buty o sta​lo​wych no​skach usiadł przybiur​ku. Okna ga​bi​ne​tu wy​cho​dzi​ły na fa​bry​kę. Miał ocho​tę zejść na dół, wie​działjed​nak, że musi po​zo​stać u ste​ru. Kie​ro​wał du​żym przed​się​bior​stwem, sto pięć​dzie​-siąt osób pra​co​wa​ło na trzy zmia​ny. Po​trze​bo​wa​li przy​wód​cy, nie kum​pla.– Po​wo​dze​nia, sta​ry.– Zdzwo​ni​my się za kil​ka dni.Od​chy​liw​szy się na fo​te​lu, Ri​ley po​my​ślał o ojcu. Dal​ton Col​born nie uznał go zasyna, ni​g​dy go nie wspie​rał emo​cjo​nal​nie ani fi​nan​so​wo, mimo to Ri​ley po​szedłw jego śla​dy. Cie​ka​we, czy oj​ciec czuł ta​kie samo prze​ję​cie i strach, kie​dy jego małafir​ma za​czę​ła się roz​ra​stać?Po śmier​ci Dal​to​na wszyst​ko odzie​dzi​czył Sha​ne, syn z pra​we​go łoża.– Do​bra, Sha​ne – rzekł Ri​ley. – Prze​ko​naj​my się, na co któ​re​go stać.W te​le​fo​nie roz​legł się dźwięk ese​me​sa. Ri​ley zo​ba​czył dwie wia​do​mo​ści od swo​-je​go szkol​ne​go kum​pla Ash​to​na Wat​so​na. „Szczę​ka mi opa​dła!” i „Po​zna​łem żonę”.Ri​ley otwo​rzył do​łą​czo​ne zdję​cie. Przed​sta​wia​ło Sha​ne’a w smo​kin​gu obok ślicz​nejbru​net​ki w bia​łej ko​ron​ko​wej suk​ni. W ska​li od jed​ne​go do dzie​się​ciu ko​bie​ta byładzie​siąt​ką. Oczy​wi​ście tego na​le​ża​ło się spo​dzie​wać po pra​wo​wi​tym dzie​dzi​cu for​-tu​ny Col​bor​na.Po chwi​li Ash​ton wpadł do po​ko​ju.– Jest pięk​na jak bo​gi​ni i wred​na.– Nie wy​glą​da na wred​ną. – Wy​glą​da​ła na szczę​śli​wą. No ale po​ślu​bi​ła mi​liar​de​ra,któ​ry we​dług plot​kar​skiej pra​sy za samo we​se​le za​pła​cił kil​ka​set ty​się​cy do​la​rów.– Po pro​stu sta​raj się jej nie pod​paść.– Skąd ją znasz? – spy​tał Ri​ley.– Była współ​lo​ka​tor​ką Jen​ni​fer. Pa​mię​tasz Jen​ni​fer? Blon​dyn​ka, nie​bie​skie oczy,dłu​gie nogi…– Opis pa​su​je do wszyst​kich two​ich dziew​czyn.– Żar​tu​jesz? Zresz​tą nie​waż​ne. Za​ło​żę się, że Sha​ne wkrót​ce po​ża​łu​je wy​bo​ru –rzekł Ash​ton, po czym zer​k​nął przez okno. – Wie​dzia​łem, że od​nie​siesz suk​ces.– Jesz​cze nie od​nio​słem. – Ri​ley pod​szedł do okna. Czy in​te​res przy​nie​sie zy​ski?Może, bar​dzo na to li​czył.– Ale od​nie​siesz. – Przy​ja​ciel po​kle​pał go po ra​mie​niu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diabelki.xlx.pl
  • Podobne
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Spojrzeliśmy na siebie szukając słów, które nie istniały.