W dobrej wierze - Rozdział 7,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Strona1z22KARINA PJANKOWA„W DOBREJ WIERZE”Raen nie chciał poddawać torturom swoich współplemieńców. Nie zmiłosierdzia lub innych pozytywnych cech charakteru. Po prostu bardzo niechciał potem mieć do czynienia z tłumem mściwych i rozwścieczonychzwierząt jakimi byli przemieńcy. Szczerze mówiąc, Raen nie bardzo wiedział, zjakiego powodu lare Rinnelis nie może osobiście przeprowadzić przesłuchaniaz torturami. Kwalifikacje z pewnością ma wystarczające, a traktować ją gorzejniż do tej pory na pewno nie będą, więc jaka to różnica? Ale nie, kae Werrstanął okoniem, przekonał jakimś sposobem o swojej racji Lincha, a on, Raen,musiterazukrywaćsiępociemnychkątach,żebywykręcićsięniewygodnego polecenia. Co to się dzieje w klanie?Raenowi wydało się, że ukrywał się już w każdym zakątku zamku, alewysłannicy kuzyna za każdym razem go znajdowali i starannie zawiadamiali,jakie kary zwalą się na niefrasobliwą rysią głowę, jeżeli natychmiast niezabierze się wykonywania rozkazu Trzeciego Lorda. Można pomyśleć, żepragnący zemsty krewni będą bardziej miłosierni niż Lord.Ostatnim na liście kryjówek był stary dobry zegar na wieży. Tamprzemieniec, gdy był dzieckiem, ukrywał się przed rodzicami. W tamtychczasach go nie znaleźli, więc może teraz też nie znajdą?Już w drodze do wieży, w nos Raena uderzył mocny zapach świeżejkrwi...A potem zobaczył ciało kobiety na ziemi. I sądząc po absurdalnejpozycji, upadła z góry, rozbijając się. Na śmierć. Wokół głowy wyciekła krew,leżała twarzą w dół. Prawdopodobnie z twarzy niewiele zostało. Ale wzór nabrzegu – typowy haft Rysi, wskazywał, że zmarłą była jego krajanka. Bogowie,z jakiej wysokości musi upaść przemieniec, żeby zabić się na śmierć? Gdyby zStrona2z22wysokości czterech wzrostów skoczyć to chyba siniaków można dostać lubcoś zwichnąć. Raen zadarł głowę w górę, spirala schodów pięła się prawiepo dach. Stamtąd najprawdopodobniej zleciała... Więc nic dziwnego, żezmarła, wysokość więcej niż przyzwoita. I co idiotkę poniosło, żeby skoczyć?Miłość nieszczęśliwa czy jeszcze inna kobieca bzdura? Konieczne trzebabyłoby dowiedzieć się, jak nazywa się zmarła i oddać ciało krewnym. Ajednocześnie wyjaśnić, dlaczego w dość zamożnym klanie przemieńcówkobiety zaczęły popełniać samobójstwa.Nagle w oczy kae Orona wpadła bransoletka. Złote cacko ztopazami, sam ją wybierał i kupił. Dla Elory kae Nejt, na prośbę jego kuzyna,który nigdy nie zajmował siębyło potwornie źle.– Mój Lordzie, pana kuzyn przyszedł. – Do pokoju wszedł Nilos kae Erin,sekretarz Lincha kae Orona, wierny i oddany swemu władcy do ostatniegotchu.Kuzynów Linch miał dużo, ale tylko jeden miał zwyczaj być w biurzewładcy klanu kilka razy dziennie.Bogowie, przecież dopiero co wziął w ręce sprawozdania finansowe...Jeśli dziś nie zrobi, dziadek skórę zedrze za zaniedbania. I słusznie zrobi.Lordowi powinno wystarczyć czasu i sił na wszystko.– Raen zawsze wchodził zapowiedzi. Co tym razem się zmieniło? –zdziwił się Linch.Nilos tak po prostu nie zatrzymałby prawej ręki władcy.– Mój panie, myślę, że twój kuzyn nie jest sobą... Był bardzo blady,mówizawile.Byćmożebyłobylepiej,gdybynajpierwodwiedziłuzdrowiciela...A to ciekawe. Nerwy Raen miał zaskakująco silne, coś co mogło godoprowadzić do stanu bliskiego rozstrojenia, to może być tylko cośniezwykłego.takimi drobiazgami. A może ozdobępodarowaną przez Lorda, jego kochance ukradli albo... niedobrze. WszystkoStrona3z22– Wpuść go, potem sam zdecyduję – powiedział Lord.Sekretarz pokiwał głową ze smutkiem i udał wykonać polecenie.Kuzyn wleciał do gabinetu natychmiast, drzwi zamknął za sobą, anastępniezablokowałjakrównieżwykorzystałzaklęcieprzeciwkopodsłuchom.Znaczy jest bardzo źle.– Elora nie żyje!– Co? – nie mógł uwierzyć własnym uszom Lord. – Kiedy zdążyła?Śmierć Elory, oczywiście, nie była szczęśliwym wydarzeniem, aleopłakiwać losu byłej kochanki kae Oron nie zamierzał.– Co się z nią stało? – zdecydował się wyjaśnić w imię przyzwoitościLinch.– Rzuciła się z schodów w wieży zegarowej. Twarz zmasakrowana,kałuża krwi naciekła... Ledwo starłem. Mam nadzieję, że zapach zdążyłwywietrzeć, zanim ktoś postanowi tam spacerować. I ukryłem ciało.– Dlaczego? – zdziwił się Trzeci Lord.– Linch, jesteś idiotą czy udajesz? – prawie wrzasnął na niego kuzyna –– Siódma! Tylko nie mów mi, że nie rozumiesz, czym to może się skończyć dlaCiebie!Lord zesztywniał, ale nie do końca. Losy obcej kobiety nie może miećna mnie wpływu.– Raen zostawiłem ją przed śmiercią!Raen spojrzał na kuzyna, ciężko wypuścił powietrze i powiedział:– Znalazłeś wolną chwilę żeby kogoś zawiadomić o tym, oprócz samejElory? Czy też wszystko zostało tylko między wami?Krew odpłynęła z twarzy Lincha. Nie, spraw było zbyt wiele, więc nietrudził się oświadczaniem klanowi, że jest wolny i gotowy, by szukać nowejdziewczyny. Nikt o tym nie wiedział, oprócz niego i Elory. Tak więc, nie manikogo, kto by potwierdził jego słowa...Źle, bardzo źle.Strona4z22– Rozumiem – skomentował ponuro Raen. – Więc, mamy twojąsiódmą kochankę, która zginęła z woli bogów... dziwne. Jesteś ostrożny wewszystkim oprócz swoich kobiet. Ukryłem ciało bezpiecznie, pewnie jej nieznajdą, ale wiele czasu to ci nie da. Bo całkowitą nieobecność szybko uznająza śmierć, prawda?Prawda. Mógłby nie przypominać, w końcu, jest Trzecim Lordemklanu, zna się lepiej niż większość na subtelności obyczajów swojego narodu.– Elora nie zginęła z woli bogów. To nieszczęśliwy wypadek a niesamobójstwo. Nie mogła skończyć ze sobą – cicho powiedział Lord. – Tyrozumiesz nie gorzej ode mnie, Elora szybciej czegoś mi by do wina dosypałaniż podniosła na siebie rękę. Ponadto kobiety preferują ten rodzajsamobójstwa, który nie oszpeca ich po śmierci, a Elora o swoją twarz tak siętrzęsła, jak nie trzęsą się nawet nad dzieckiem.Tonapewno.KaeNejtnigdynieprzejawiałaskłonnościsamobójczych, a także zwyczaju do zbyt głębokich przeżyć wewnętrznych.Właściwie był to jeden z powodów, dla których Lord zbliżył ją dosiebie.– Wszystko to oczywiście, prawda... ale nikt nie będzie cię słuchać.Albo prowadzić śledztwa, gdy na wierzchu jest najprostsze wyjaśnienie. Eloraspadła z góry schodów do studni. Nie ma śladów walki lub obecnościobcych. A zapach, nawet jeśli był, to zabiły go kwiatowe perfumy twojej byłejkochanki. Albo zabójca nie zostawił śladu – chociaż przy wersji samobójstwamotywowanej niespełnioną miłością, też bym oponował – i bardzo dobrzeposprzątał po sobie. Musisz uciekać, Linch, szybko i daleko. W przeciwnymrazie... Wiesz lepiej ode mnie, co się stanie.Trzeci Lord Klanu Rysi zastanawiał się przez chwilę.– Nie.– Ty nie rozumiesz... – zaczął kuzyn.– Nie, rozumiem. Elorę zabito. Prawdopodobnie starają się albo o mojąśmierć, albo o ucieczkę. Nie pozwolę, by ktoś bawił się moim kosztem. Znajdęi zabiję drania. Albo raczej, drani. Nie wierzę, żeby ktoś w pojedynkęStrona5z22zdecydował się na mnie rzucić. Zostanę i zajmę się wszystkim. Albo... mi się nieuda.Uśmiech przemieńca był szalony, dziki jak skok w przepaść.Jeśli Linch kae Oron zrezygnowałby, gdy w grę wchodzi jego życie,nigdy by nie zostałby Lordem.Najpierw trzeba wyjaśnić, kto zepchnął Elorę i postawić go przedklanem, żeby się pokajał. A potem przyjdzie kolej na kolejnych.Kiedy robisz coś dla drogiej istoty, siły wzrastają dziesięciokrotnie. Taprosta prawda Erykowi oczywiście była znana, jednak był w stanie to poczućdopiero teraz. Półelf czuł się gorzej niż okropnie, ale zdawał sobie sprawę, żew każdym przypadku wytrzyma. I kłamać będzie tak przekonująco, że nawetbogowie uwierzą, nie wspominając popleczników brata, postępujących zanim jak psy.Półkrewek spotkał swoją świtę krew przy wyjściu z sali do audiencji. Iliaszdążył się zdenerwować, ale nieobecność Eryka nie była wystarczającodługa, by być powodem specjalnych podejrzeń, bo jakie mogą byćpodejrzenia, gdy na szyi księcia obroża, a z taką ozdobą nie szczególniemożna być nieposłusznym. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, że półelf był wstanie znieść ból niemal nie do zniesienia.Na pytanie, co robił w czasie swojej nieobecności, półkrewek nawetnie mrugnął, kłamiąc, że robił zwiad na terytorium zamku. Wyszło całkiemwiarygodnie, zwłaszcza, że wcześniej przed tym jak pojawił się przed Eliasem,dyskretnie przemknął przed oczami pary zwerbowanych przemieńców dlauprawdopodobnienia swoich kłamstw. Wygląda na to, że uwierzył. Alboudawał. Przynajmniej nie zasugerował, żeby ktoś dzielił z nim pokój. A tooznaczałoby, że mniej mu ufają. Doskonale.– Jak pana sukcesy? – zapytał po służbowemu Eryk jakgdyby swoichpodwładnych, kiedy laro Ilias i laro Elmor weszli do pokoju Iliasa,zabezpieczonego przed podsłuchem i czarami szpiegowskimi może i lepiej niżapartamenty królewskie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |