W dobrej wierze - Rozdział 5

W dobrej wierze - Rozdział 5,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Strona1z34KARINA PJANKOWA„W DOBREJ WIERZE”Raen bardzo się zdenerwował, kiedy książę Eryk wspomniał rodzicówlare Tyen. Na pewno wiedział łajdak, gdzie uderzyć... Jak mógł nie wiedzieć!W chwilę potem przemieniec zdał sobie sprawę, że przeklęty półkrewektrzyma żmiję w garści. Zrobi wszystko, co jej powie. Jednak lare Rinneliszwlekała z odpowiedzią – może uda się jej jakoś wykręcić, jeśli będzie w staniezałatwić sprawę z Linchem. W każdym razie drogi kuzyn powiniennatychmiast dowiedzieć się o rozmowie między człowieczką a półelfem.Raen nic nie zdążył powiedzieć Trzeciemu Lordowi, po prostu nie miałczasu, bo w minutę po wejściu, do pokoju Lincha bez pukania włamała sięblada jak płótno lare Rinnelis.– Chcesz mi coś powiedzieć? – spokojnie zapytał dziewczynę Lord,ignorując rażące naruszenie etykiety, które popełniła.„Już drugi raz kuzyn zwraca się bezpośrednio do lare Rinnelis, to napewno dobry znak” – powiedział machinalnie do siebie Raen. O czym będziemówić była śledczy w przybliżeniu mógł sobie wyobrazić i był bardzozadowolony, że zdecydowała się postąpić właśnie tak, a nie myśleć gdzieś wciemnym kącie o tym, by poddać się temu przeklętemu nasieniu, żeby tenrudy pająk na śmierć się udławił we własnej sieci.Strona2z34– Tak, Lordzie, proszę cię o łaskę – cichym, drżącym z napięcia głosemodezwała się człowieczka, oddając władcy krótki po wojskowemu ukłon.– Jaką? – Linch pytająco uniósł brew. Poza tym mina mu się niezmieniła, Trzeci Lord emanował spokojem, a nawet – o bogowie! –życzliwością.– Zabierzcie z Erolu moich rodziców! – jednym tchem wypaliła lareTyen. Na białych policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec (czyżby sięzmieszała?), i dziewczyna spuściła oczy.– Obawiam się, że wykonanie pani prośby jest dla mnie w tej chwiliniemożliwe – wzruszył ramionami Linch.Raen wstrzymał oddech, czekając na coś bardzo nieprzyjemnego.Twarz lare Rinnelis stała się niemal sina. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć,ale Linch ją uprzedził:– Moi podwładni wywieźli z Erolu pani rodziców. Jutro będą namiejscu.Raen był porażony nawet nie tym, że kuzyn uprzedził pytanie (Linchnie zostałby Lordem, jeśli nie myślałby o wszystkim z wyprzedzeniem), alefaktem, że nie zamienił z nim ani słowa o tej decyzji. Czyżby kuzyn przestałufać swojej prawej ręce?Męczarnie Raena w związku ze zmianami własnego statusu zostałynatychmiastzapomniane,gdytylkozobaczyłoczydziewczyny.Strona3z34Odzwierciedlały one głębokie zdumienie, ulgę i wdzięczność... najdroższykuzyn był jednak niezwykle mądry, niewielu na świecie było w stanie oswoićżmiję, Linchowi udało się to całkowicie. Po wyrazie twarzy lare Rinnelis możnapowiedzieć z pewnością: dla Trzeciego Lorda, jest gotowa umrzeć w każdejchwili i zabić każdego.Jeśli przyszłoby jej najpierw błagać o rodziców u władcy, pożądanegoefektu by nie było: a zamiast tego irytacja, pogardliwe traktowanie, a nawetjeśli pamięć o byłych upokorzeniach gdzieś by wyparowała, to człowieczkaw następstwie nie zaczęłaby się lepiej zachowywać wobec Lorda.Ale zobowiązanie za uratowanie rodziny i fakt, że Linch zadbał o towcześniej zanim nie powstała patowa sytuacja... Teraz lare Tyen w potrzebieodpracowania łaski wpadła jak mucha w kompot.Mama. Ojciec. Zobaczę ich jutro. Jutro. Kiedy wyszłam z gabinetuLorda, mogłam myśleć tylko o tym. Z jednej strony, szczęściu mojemu nie byłokońca, a z drugiej strony... Znając swoją rodzinę, mogę powiedzieć zpewnością, że szczęśliwe spotkanie mi nie grozi. Oczywiście na początkubędzie długie i niezbyt przyjemne wyjaśnianie, na myśl o którym zjeżyłam sięjak kot, którego właściciele złapali na stole. Na pewno będą na mniekrzyczeć...Stosunek do Lincha kae Orona po jego uczynku nie zmienił się, ale stałsię ambiwalentnym. Czego by mi nie zrobił osobiście Trzeci Lord, nie ważneStrona4z34jak upokorzył, to wszystko przeważa zbawienie mojej rodziny. Wiem, że będęmusiała za to zapłacić i byłoby głupotą zapomnieć wykład laro Raena owewnętrznych i zewnętrznych kręgach, ale byłam pełna wdzięczności, cobardzo dziwnie łączyło się z marzeniami o dniu, w którym wzięłabym udział wpogrzebie Trzeciego Lorda i pierwsza rzuciła garść ziemi na jego trumnę.Z tyłu rozległy się głośne kroki. Laro kae Werr taktownie dał dozrozumienia, że znów wykonuje swoje obowiązki strażnika. Wspaniały przykładuprzejmości wśród przemieńców, wręcz nienaturalny. Podziękowałam kaeWerrowi i obwieściłam, że zamierzam trochę odpocząć u siebie i nie chcębyć niepokojona przez niepożądane osoby. Za niepożądane osoby ja i kaeWerr uważaliśmy wszystkich, oprócz Lordów i laro Raena. Moja niania szeroko iswobodnie uśmiechnął się i zapewnił, że nie będzie przeszkadzał.Jednak przeszkodzono. A gość przyszedł do mnie w bardzo oryginalnysposób.Po wejściu do pokoju, poszłam spać i najwyraźniej poświęciłam temuprzyjemnemu zajęciu dużo czasu, bo kiedy się obudziłam w pokoju byłociemno. Widocznie zachód słońca był w przybliżeniu pół godziny temu, bonie była to nieprzenikniona, ciemna noc, a gęsty jak melasa zmierzch.Rozglądając się, znalazłam w pokoju całkiem obcy element:mężczyznę siedzącego na krześle. Na głowie miał chustę zawiązaną jakrozbójnik. W pierwszej chwili nie zrozumiałam, kim jest i jak się tu wziął, przecieżnie mógł przejść obok kae Werra, a ten nigdy nie wszedłby do mnie bezStrona5z34pukania. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do mniejszej ilości światła,zobaczyłam sadzę na dywanie i nierówno stojący kominkowy ruszt.Morderca?Ktoinnymógłbykorzystaćztakoryginalnegosposobuprzedostania się? Ale dlaczego zwlekał?Wtedy intruz podniósł głowę i westchnęłam ze zdumienia.– Czy my już dzisiaj nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego? – mruknęłam zzakłopotaniem.– Obawiam się, że nie – uśmiechnął się półkrewek. – Nasza rozmowadopiero się zacznie.To powinno zabrzmieć jak groźba. Ale tak nie zabrzmiało. Także głoskrólewskiego brata wydawał mi się inny: stonowany i zmęczony, nie tak jak zapierwszym razem.I nagle poczułam się nieswojo na myśl o tym, jak wyglądam:rozczochrana, zaspana, na twarz mam pewnie odbite ślady poduszki.– Pozwoli mi pan doprowadzić się do porządku?– Nie wiem, jak mógłbym pani przeszkodzić – wzruszył ramionamiksiążę.Natychmiast udałam się do lustra i szybko zaplotłam rozpuszczoneprzed snem włosy w prosty warkocz. Teraz poczułam się nieco lepiej,jednocześnie zbierając się przed dziwną rozmową. Zamyśliłam się na sekundę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diabelki.xlx.pl
  • Podobne
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Spojrzeliśmy na siebie szukając słów, które nie istniały.